30.07.2013

Mark Buxton Black Angel



Mimowolnie i całkiem niechcący szukam odniesienia do najsłynniejszego Anioła, bez sprawdzania co też siedzi w Czarnym Aniele szukam przeciwieństw, zgnilizny jakiejś chociaż  czy czegokolwiek, żeby nie było tak słodko,  ale nic nie znajduję.
Już w wyobraźni słyszę Wasze myśli i słowa o obrzydliwej nucie w Angelu-  nie napiszę tego, nie czuję i nie dam sobie wmówić że ona tam jest, ta nuta...
Black Angel to całkowicie inne spojrzenie na Anioła, całkiem inne wyobrażenie o nim, i po pierwszych dwóch testach pomyślałam sobie, że jeśli Buxton tak sobie go wyimaginował  to trzeba rzec że święty to on nie jest. Początkowo czuję i wierzę, że ten Anioł strasznie nagrzeszył cieleśnie albo grzeszy w myślach tak bardzo aż grzech ten wyziewa anielskimi uszami .
Początkowo zapach jest cierpko musujący, cytrusy w połączeniu z imbirem pachną mi niedojrzałymi jeżynami rosnącymi dziko przy polnej drodze, to mi się  kojarzy z cukierkami pudrowymi o smaku leśnym, troszkę później zaczyna pachnieć kurzem i świeżo utrudzonym ciałem.
I w tym momencie kończy się grzeszność Buxtnonowego  Czarnego Anioła, bo staje się  on kwiatowy. Z tym, że ja akurat jaśminu  zbyt wiele nie uświadczyłam, czuję głównie irysa. Kto liczy na paczulę, na którą i ja liczyłam  ( niechby  było w nim coś co sprawi, że będzie rzeczywiście black ) również  może poczuć się rozczarowany, nos mój nie stwierdził obecności paczuli, za to w najpiękniejszym momencie rozwoju zapach pięknie mieni się na miodowo. Zadowolony powinien być ten, kto lubi  puchate miodowe zapachy, o ile uda mu się trafić Black Angel w "ziemskiej"  cenie.
Ponoć każdy ma go takiego na jakiego sobie zasłużył i ja wybieram czarnego, tylko niech on będzie naprawdę czarny, niech nie udaje, niech się zdecyduje.  Postanowiłam albowiem,  że po zakończeniu życia na ziemskim padole przenoszę się pięterko niżej,  bo u góry  bankowo nudy.

Zaczynam podejrzewać że perfumiarze to daltoniści, skoro mają tak rewelacyjne nosy to muszą mieć gdzieś indziej ubytek, na razie wytłumaczyłam sobie, że to właśnie  brak umiejętności rozróżniania kolorów. Na razie, potem zepsuję im coś innego  ;)






Nuty: mandarynka, imbir, jaśmin, kosaciec, styraks, paczuli, bursztyn




fot.  pochodzi ze strony www.markbuxton.com

24.07.2013

Mark Buxton Wood and Absinth

 
   To pierwszy zapach Buxtona o jakim piszę,  a wycofanych pewnie już nie będę miała okazji potestować,  nie rozpiszę się więc na temat  marności nowych kompozycji w porównaniu z tym co skręcił wcześniej pod marką Mark Buxton, a nos ma ponoć wielki  ;)
Warzył między innymi dla Givenchy, Chopard, Versace , Comme des Garcons i wielu innych .   
Po pierwszym teście ( a obiecałam sobie że co wracam na bloga z tym co trafi mi się pierwsze ) mamrotałam sobie pod nosem " i nad czym tu deliberować " i ciężko było mi usiąść żeby cokolwiek napisać, jednak zapach co chwilę docierał do mojego nosa, wywoływał uczucia coraz bardziej mieszane i robił się całkiem ciekawy i warty tego aby jednak te kilka  ( bo ja konkretna jestem) słów o nim napisać. Trochę później żałowałam, że nie łaziłam z dyktafonem bo moje rozmowy ze sobą samą można by zamienić w słowo pisane  i byłaby taka recka że mucha nie siada. Żadna. No trudno. Wypocę więc  na czerstwo i mimo tego, że zimno  .
 
Wood and Absinth  to unisex i to się zgadza , choć Ci co rozdzielają zapachy na damskie i męskie  raczej uznają go za męski zapach na lato. Wygląda to mniej więcej tak : zielony, wytrawny, gorzki, cytrusowy a  potem Wytrawny, gorzki, zielony, cytrusowy, a jeszcze troszkę później drzewny, zielony, cytrusowy, gorzki  i po jakimś czasie jak już przestaje wariować staje się  delikatnie dymno -kadzidlany . Nie jest jednostajny, zmienia się, chwilami najmocniej czuć piołun a chwilami wydaje się być niemal całkowicie drzewny . Nie czuję zupełnie jaśminu , na mojej skórze nie ma w tym zapachu  ani odrobiny słodyczy, jest jej widocznie tylko tyle aby nieco łagodzić  gorycz piołunu i anyż  i nie starcza jej już na to aby  go zmiękczyć , ocieplić i trochę wysłodzić. Dlatego też mimo, że nosi mi się go całkiem dobrze, lepiej go widzę na męskiej skórze a i  on sam  lepiej się tam komponuje i inaczej rozwija. Jest równie świeży i rześki  ale dużo bardziej ciepły i słodszy. Słowem na męskiej skórze uroda tego zapachu zyskuje. No trudno.




;)


Nuty: szałwia, anyż, piołun, cytrusy, drzewo różane, jasmin, cedr, wetiver



fot. z   www.markbuxton.com

21.07.2013

Tadam

Blog przekroczył 100 tysięcy odwiedzin od momentu zamontowania licznika i żyje , nie puchnie od odwiedzin ale też nie zdechł od ich braku więc... wracam.

 edit:
Najbardziej popularny dotąd  był post o Ambre Noir  Sonoma Scent Studio aż 1300 wyświetleń :)
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...