10.08.2013

Mark Buxton, Devil in Disguise


Sprawa życia po życiu parę pięter w dół stanęła pod znakiem zapytania  z powodu Diabła w przebraniu wodnika Szuwarka, albo innego Piszczałki. Popełniłam wielki błąd albowiem przeczytałam opis na stronie pewnej perfumerii i oczy wyszły mi z orbit. I bolą.

 I głowa mnie rozbolała . I nie wiem już czy to Devil jest zepsuty czy ja jestem zepsuta - w obydwu znaczeniach niech będzie, inaczej staje się to nie do ogarnięcia zwłaszcza w sobotni wieczór i zwłaszcza gdy chcę się przeczytać coś dla przyjemności a nie w ramach treningu szarych komórek. Poza tym mogłoby zajść podejrzenie, że nie zażyłam leków albo że zażyłam podwójną dawkę ;). A mi naprawdę nic nie jest, wszak  diabeł i zepsucie pasują do siebie, zepsucie i Wodnik  też pasują i zepsucie i skarbek także pasują.
Opis mi powiedział , że jest to zapach kwiatowo-owocowy  co już lekko zbiło mnie z tropu. No bo jak żesz to tak?  Ja tu czuję zgniłe, rozdeptane chabazie, a gdzie te kwiatki? Gdzie owoce? Nie ma nic,  tylko gorycz  badyli co oznacza w tym wypadku  rabarbarowe parasole i imbir -paskudna mieszanka .  Wg perfumerii na której przeczytałam opis miałby tam być kwiat gorzkiej pomarańczy ( Swoją drogą ta gorzka pomarańcza to musi być straszna psiara , niczym jabłuszko  z Seksmisyjnej świętej jabłoni ;)  ).Testowałam parokrotnie, aby się przekonać czy na pewno nie wylezie zeń nic przyjemniejszego dla nosa, ale niestety- nic.  Oszukaństwo proszę ja Was, i nazwa i nuty. Aż mnie kusi wypróbować czy zadziała na komary , ale akurat się ochłodziło  i skubańce się pochowały. . Nie  zniewoliła moich zmysłów fascynująca magnolia, ba.... nawet zwyczajna mnie nie zniewoliła, piżmo śpi na kanapie i posapuje a jedyna otchłań w jaką mogą się rzucić po tych doznaniach to łazienka.
Opis mnie oszukał ale diabłu się nie dam ;)
Uczciwie mówiąc to  zapach dla wielbicieli woni wytrawnych i chłodnych, którzy lubią  gorycz, krzaki i chaszcze w perfumach  i wszystkich, którym zapachnie ładniej niż mnie .
Tylko dalej nie wiem, kto jest zepsuty...



Nuty: liść rabarbaru, imbir, neroli, magnolia, piżmo, vetiver, paczula





fot. vod.pl

2 komentarze:

  1. Uwielbiam ilustrację do Twojego posta. :D
    Choć jeżeli to taki diabeł, wtedy do poznania zapachu jakoś mi nie spieszno... ;) Zresztą jeżeli chodzi o marki, obecnie jestem na etapie zachwycania się Jovoy Paris. Chyba się nie mylę sądząc, że to Ty w swoich zbiorach masz La Liturgie des Heures?

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak ja się bałem tego stwora, dziecięciem będąc! :D

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...