Sprawa życia po życiu parę pięter w dół stanęła pod znakiem zapytania z powodu Diabła w przebraniu wodnika Szuwarka, albo innego Piszczałki. Popełniłam wielki błąd albowiem przeczytałam opis na stronie pewnej perfumerii i oczy wyszły mi z orbit. I bolą.
I głowa mnie rozbolała . I nie wiem już czy to Devil jest zepsuty czy ja jestem zepsuta - w obydwu znaczeniach niech będzie, inaczej staje się to nie do ogarnięcia zwłaszcza w sobotni wieczór i zwłaszcza gdy chcę się przeczytać coś dla przyjemności a nie w ramach treningu szarych komórek. Poza tym mogłoby zajść podejrzenie, że nie zażyłam leków albo że zażyłam podwójną dawkę ;). A mi naprawdę nic nie jest, wszak diabeł i zepsucie pasują do siebie, zepsucie i Wodnik też pasują i zepsucie i skarbek także pasują.
Opis mi powiedział , że jest to zapach kwiatowo-owocowy co już lekko zbiło mnie z tropu. No bo jak żesz to tak? Ja tu czuję zgniłe, rozdeptane chabazie, a gdzie te kwiatki? Gdzie owoce? Nie ma nic, tylko gorycz badyli co oznacza w tym wypadku rabarbarowe parasole i imbir -paskudna mieszanka . Wg perfumerii na której przeczytałam opis miałby tam być kwiat gorzkiej pomarańczy ( Swoją drogą ta gorzka pomarańcza to musi być straszna psiara , niczym jabłuszko z Seksmisyjnej świętej jabłoni ;) ).Testowałam parokrotnie, aby się przekonać czy na pewno nie wylezie zeń nic przyjemniejszego dla nosa, ale niestety- nic. Oszukaństwo proszę ja Was, i nazwa i nuty. Aż mnie kusi wypróbować czy zadziała na komary , ale akurat się ochłodziło i skubańce się pochowały. . Nie zniewoliła moich zmysłów fascynująca magnolia, ba.... nawet zwyczajna mnie nie zniewoliła, piżmo śpi na kanapie i posapuje a jedyna otchłań w jaką mogą się rzucić po tych doznaniach to łazienka.
Opis mnie oszukał ale diabłu się nie dam ;)
Uczciwie mówiąc to zapach dla wielbicieli woni wytrawnych i chłodnych, którzy lubią gorycz, krzaki i chaszcze w perfumach i wszystkich, którym zapachnie ładniej niż mnie .
Tylko dalej nie wiem, kto jest zepsuty...
Nuty: liść rabarbaru, imbir, neroli, magnolia, piżmo, vetiver, paczula
fot. vod.pl
Uwielbiam ilustrację do Twojego posta. :D
OdpowiedzUsuńChoć jeżeli to taki diabeł, wtedy do poznania zapachu jakoś mi nie spieszno... ;) Zresztą jeżeli chodzi o marki, obecnie jestem na etapie zachwycania się Jovoy Paris. Chyba się nie mylę sądząc, że to Ty w swoich zbiorach masz La Liturgie des Heures?
Jak ja się bałem tego stwora, dziecięciem będąc! :D
OdpowiedzUsuń