28.02.2010

Parfumerie Generale,Musc Maori

   Lubicie jadalne zapachy?
Orientalno-piżmowe
Musc Maori taki właśnie jest. To przepyszna , smakowita mleczna czekolada, płynna , podgrzana ...I próżno doszukiwać się w nim czegokolwiek innego. Czekoladowa fuzja która roztacza swój aromat dookoła i przywodzi na myśl same najmilsze skojarzenia: beztroskę i jakaś trudną
do opisania radość. Otula puszystością, igra z nosem , tańczy dookoła nadgarstka i znika by po chwili objawić się herbatnikiem oblanym czekoladą
i znowu znika i wraca...Nie męczy nie dusi , nie przytłacza słodyczą , unosi się dookoła delikatną czekoladową chmurką...takie jest Musc Maori.
Wspaniały zapach dla łasuchów nie powodujący nadmiernych kilogramów ani wyrzutów sumienia po zażyciu , no chyba że z powodu
nie małego ubytku w portfelu ;)
Czekolada najwyższej jakości z najlepszych składników, kremowa, gładka, rozkosznie rozpływająca sie w ustach.
Nie da się doszukać w tym zapachu marnej jakości serwatki czy mleka w proszku, owszem czuć jej mleczność , ale bogatą , niczym nie doprawioną, miłą dla nosa.
ale przede wszystkim czuć kakaowca.
Łasuchem nie jestem toteż przypuszczam , że moją sympatię dla Musc Maori powoduje piżmo i tonka.
Zauważyłam , że podoba mi się niemal każdy zapach w którym gości ta urokliwa fasolka :)
Moim zdaniem nietypowy i mało perfumeryjny to zapach ale bynajmniej nie jest to jego wadą-bo miło jest czasem pachnieć inaczej;)




Nuty zapachowe: kakaowiec, białe piżmo, ambra, fasolka tonki

26.02.2010

Givenchy,Ange ou Demon

Orientalno -kwiatowy , a jakże. Okaże się za jakiś czas że ja przeciwnik "kfiatkowych"  ciągle zachwycam się właśnie kwiatowymi. Wszystko dlatego, że jest mnóstwo zapachów w których ta kwiecistość nie jest taka oczywista.I teraz do rzeczy:
Jeśli Anioł to chyba w końcowej fazie, bo początek absolutnie demoniczny, zaskakujący i tak jak w przypadku innych pierwszy węch nie zawsze świadczy o naszej sympatii lub antypatii dla danego zapachu , tak tutaj to właśnie początek decyduje. Jest wyjątkowo intensywny, duszący, słodki, otumaniający .Niesamowicie uwodzicielski, erotyczny wręcz....Wieczorowy orient powiedziałabym.
Wisi dookoła mnie i rozłazi się po okolicy skuteczniej niż wirus grypy i większe poruszenie wywołuje. Ale nie o mnie chciałam....
Kobieta która tak pachnie, nie traci czujności, nie pozwala sobie na słabość, słucha i patrzy w oczy, a jednocześnie sprawia wrażenie jakby była gdzieś obok, jakby gdzieś w jej podświadomości toczyło się równoległe życie-może zupełnie inne , jest silna opanowana, zastanawia się i myśli a współrozmówca /wspólnik /rywal/klient z minutę na minuty traci rezon, bo wie, że jeśli się potknie to zostanie w tym miejscu stłamszony i przysypany kostkami domina , które Ona skwapliwie układała przez długi czas tak na wszelki wypadek ;) z zagadkowym lekko ironicznym uśmiechem na twarzy. Zerknie w jej kierunku i zobaczy jak odchodzi lekko postukując obcasami, z kamiennym wyrazem twarzy i zdająca się nie zauważać jakie poruszenie wywołuje idąc wzdłuż stolików i nieświadoma tego że gdy Ona będzie patrzeć w oczy kolejnemu być może straceńcowi -oni wszyscy nadal będą mieli przed oczami jej obraz z czasem zastanawiając się czy Ona rzeczywiście kiedykolwiek tam była.........
a w równoległej czasoprzestrzeni
scenariusz filmowy: noc , czasy współczesne, ciemną ulicy podejrzanej dzielnicy szybkim rokiem idzie ubrana na czarno Kobieta , twarz ma zasłoniętą, widać tylko jej szaleńczy wzrok, znika w bramie odrapanej kamienicy, zerkając jeszcze na tabliczkę z męskim nazwiskiem..po kwadransie wychodzi, w mroku lamp błyska ostrze, chowane szybko pod peleryną . Błysk w oku jest inny bo dopełniła się zemsta..kobieta chodzi po mieście całą noc i w każdym miejscu w jakim sie pojawia scenariusz jest ten sam i wszędzie pozostawia ten zapach....
ranek
piękne jasno oświetlone mieszkanie, przy dużym kuchennym stole mężczyzna i dwójka dzieci.Wchodzi Kobieta zanim uśmiechnie się do rodziny pojawia się na chwilę ten błysk- w oczach koloru ciemnego szmaragdu, tylko na chwilę potem znika i czuć tylko delikatny anielski zapach jej perfum.

Dla mnie piękny , szkoda że dziś dosłownie wyżęłam flakonik, który wystarczył mi na niemal 3 lata.


Nuty zapachowe:
nuta głowy: biały tymianek, mandarynki z Kalabrii , szafran.
nuta serca:  ylang-ylang i orchidea,lilia
nuta bazy: bób tonka, palisander,wanilia i wyciąg z dębu.

25.02.2010

Dior, Pure Poison

Losowanie w czeluści szuflady sprawiło , że dziś będzie o Pure Poison:)
Nuty zapachowe egzotyczne jednak ja podniecona nadchodzącą wiosną chyba podświadomie spolszczyłam sobie ten zapach.Jaśmin -bezwzględnie i na pierwszym planie. Mokra, wielka wiącha jaśminu i połamane młode gałązki drzewa, jakby lipy, albo akcji. To czuję na początku.Wielowymiarowy , jasny , świetlisty, mieniący tak jak buteleczka, która moim zdaniem świetnie oddaje zapach swoim wyglądem.
Idealnie wkomponowuje się w ciepły majowy wieczór ...cudownie otula wiosennym klimatem i współgra z nim, zapach staje się oczywisty dla otoczenia i nie drażni mimo że Pure Poison wcale nie łagodnieje z upływem czasu, wręcz przeciwnie,chyba dzięki piżmowej bazie i bergamotce staje się bardziej wytrawny, momentami wręcz gorzkawy i niezmiennie uroczy i bezpieczny.
Romantyczny i uwodzicielski jednocześnie.Kilerem bym go nie nazwała, jednak trwałość na mnie co najmniej zadowalająca,spokojnie trzyma się dobrych parę godzin , dla kogoś kto tak jak ja nie lubi cały dzień pachnieć tak samo będzie idealny;)
Nie wiem czemu, ale moim zdaniem pasuje do eterycznej blondynki.
Poisony to w ogóle moim zdaniem sukces zapachowy, wśród natłoku dusicieli które w pewnym momencie podświadomie  zaczynamy wrzucać w jeden wór z napisem: banał , każdy zachowuje swój indywidualny charakter  i każdy jest na swój sposób niepowtarzalny. Ot, taki magiczny set  Diora ;)



Nuty: słodka pomarańcza, bergamotka z Kalabrii, mandarynka z Sycylii, kwiat pomarańczy, jaśmin, sambak, gardenia, drzewo sandałowe, biały bursztyn, piżmo.

24.02.2010

Fendi Theorema




Ajajaj uległam zbiorowej wręcz ekstazie w czasie gdy jest już niemal niedostępna....Na początku nawet nie potrafiłam jej określić i jakkolwiek zobrazować. Ale im dłużej noszę tym bardziej jestem przekonana że to jest zapach który według mnie świetnie oddaje klimat świąt...nie wiem co konkretnie, i jak to zgrabnie ująć,  bo w każdym domu święta pachną inaczej...takich z furą ciast,kominkiem, świecami....
Niesamowity ciepły , otulający jak ciepłe futerko (może być kota;) Puszysty jak bita śmietana, cynamonowy, korzenny .
  Nie nazwałabym go uwodzicielskim- i jeśli ktoś tego szuka w perfumach to niech idzie gdzie indziej. Jest piękna dla tego kto lubi otulić się zapachem dla siebie. Ponoć orientalno-kwiatowy. Ale ja żadnych kwiatków nie czuję- za to orient owszem. Czasem gdy jest ciepło robi się piernikowy, na dworze bardziej drzewny ale jednakowoż piękny....Tak jak pisałam na początku nie jestem obiektywna w przypadku Theoremy- bo uwielbiam. Cudownie nosi się  zimą. Do wczoraj powiedziałabym , że ze wszystkich wersji Theoremy tylko ta jest ładna, gdybym napisała tak dziś - skłamałabym. Odkryłam bowiem w szufladzie próbkę Theoremy Esprit D'ete której dzień wcześniej nieomal naubliżałam nazywając rozcieńczoną .., mililitr dosłownie i zrobiłam test. No i cóż pozytywnie nastawiona przez promyki słońca zwiastujące -według mojego pokręconego sposobu myślenia biorąc pod uwagę że mamy 24 luty-wiosnę. I fakt że czuję tę wiosnę wszędzie....odkryłam że lżejsza siostra Theoremy faktycznie jest bardzo ładna, i bardzo mi potrzebna  : D
  Bo przy całej urodzie klasycznej - nie nadaje się ona  na ciepłe dni, tylko zimą objawia się jej piękno i nie zaryzykowałabym użycia jej latem, ze strachu, że wyda mi się brzydka....
Oszczędzam..bo jest wycofana z produkcji.

Gdyby zbłądziła tu kiedyś Sabb-do Theoremy Legerro nie dam się przekonać, to tam chyba zaplątał się ten ruski spirytus;)





Nuty zapachowe:jaśmin, ambra, piżmo, wanilia, mech dębowy, drzewo sandałowe, przyprawy afgańskie, ylang-ylang, dzika róża, cynamon, słodka śmietanka.

21.02.2010

Chopard,Madness

Niezbyt znany to zapach ,a szkoda..bo mógłby spodobać się wielbicielkom różanych woni...Moje pierwsze wrażenie nie było zbyt pozytywne...poczułam ostrą  i intensywną cierpko słodką woń ruskich perfum z końca PRL-u, ale nauczona doświadczeniem że niekoniecznie jest paskudnym to co początkowo wydaje się paskudne,postanowiłam dać temu okropieństwu szansę,i słusznie. Bo po paru minutach z prorosyjskiej  cieczy wyłania się bardzo ładna róża,nie gładka,nie taka jaką można powąchać w ogrodzie u babci,ale posypana pieprzem,ostra i prowokacyjna....otula,kusi i uwodzi... Wraz z upływem czasu ponownie się zmienia i zaczyna się wysładzać,staje się słodka ,cukierkowa a jednocześnie cały czas podbita pieprzem..Piękny to zapach acz niedoceniany ...
Doszukiwać się porównań,odwoływać do wyobrażeń nie będę. O Madness trzeba krótko i konkretnie.Wyjątkowy- w swojej lidze.
Po raz kolejny muszę napisać ,nie jest to zapach popularny poszukiwany przez wielbicielki perfum,nie jest pożądany przez tłumy..ale ma w sobie urok i na pewno warty jest poznania..Moim zdaniem jeden z ładniejszych zapachów Chopard, jest jeszcze Wish -popłuczyny po buteleczce Angel Thierrego  Muglera i cała masa innych cienkich moim zdaniem zapachów Chopard ale to Madness warto poświęcić uwagę.

Nuty zapachowe:
nuta głowy: róża, kumkwat, różowy pieprz
nuta serca: dzika róża, hibiskus
nuta bazy: drzewo różane, drzewo pao rosa, kwiat bawełny

18.02.2010

Dior ,Hypnotic Poison i Midnight Poison

Hypnotic Poison
Dziwny zapach....ponoć o Pure Poison mówi się ,iż jest dziwnie narkotyczny-a ja bym tak powiedziała właśnie o Hypnotic
Mocno,obłędnie wręcz waniliowy ,miękki ,otulający,plastikowy,złamany jakąś gorzką nutą która intensywnie daje po nosie;) Z jednej strony trochę drażni
 a z drugiej zmusza do wwąchiwania się w nadgarstek. Może to ten gorzki migdał?
Na dłuższą metę potrafi być męczący,bo tkwi i tkwi i rozłazi się po okolicy  i mimo że czas mija on siedzi cały czas ,gnębi ,dusi i nic się nie zmienia;)
Cóż w końcu to poison:)
Dobry dla wielbicielek zapachowych kilerów bo pomimo że to edt pachnie wyjątkowo mocno i jest wyjątkowo trwały.
I raczej na wieczór ,na dzień tylko jeśli  w ciasnym autobusie komunikacji miejskiej chciałabyś usiąść a akurat nie ma miejsc-efekt gwarantowany:)
Dozowany w ilości minimalnej - w moim przypadku jeden psik -jest do zniesienia o każdej porze dnia i na każdą okoliczność..


Nuty zapachowe: gorzki migdał, kminek,jaśmin Sambac, mech, drzewo Jaracanda, wanilia, piżmo



Midnight Poison
Róża ,ambra,paczula - to do mnie przemawia....Przypomina mi zapach Moschino Glamour,ale Posion jest ładniejszy,bogatszy.
Słodki ,tajemniczy i erotyczny,dla kobiety nie dla dziewczynki... Bez wątpienia ma urok....gorzki,cierpki,ostry,lekko zalatuje ziemną wiejską piwniczką ,
czasem cmentarzem,aaaa niech będzie w nocy skoro to Midnight ;)
 Nazwa "Randka na cmentarzu" tez by pasowała randka w czerwcową lub lipcową noc ,gdy nad głowami rozgwieżdżone niebo,gdy świerszcze przygrywają i żabki kumkają..
ja lubię takie klimaty,więc mogłabym mieć małą flaszeczkę...

Nazwę "Randka na cmentarzu" TŻ skomentował krótko:"no wiesz co..." no i co ja na to poradzę ,że tak czuję;)
Któregoś Poisona chciałabym mieć...nie wiem jeszcze którego,na razie trwają testy.....po których z przyjemnością podzielę się moją subiektywną ,pokręconą opinią:)



Nuty zapachowe: mandarynka, bergamota, róża, ambra, paczula, wanilia.

14.02.2010

Lorenzo Villoresi,Teint de Neige

Oryginalna nie będę- jest to zapach ekstremalnie pudrowy. Chociaż jak zwykle skojarzenia mam różne :wata cukrowa,lukier, pączki,ciepłe lody z wiejskiego jarmarku,puch ,śnieg.  A wszystko słodkie do granic możliwości i w magiczny sposób połączone z oliwką lub zasypką dla niemowląt .
A zimą: buduar kobiety z XIX wieku i co najmniej z tytułem Lady bo bogaty,pełen przepychu, tłoczny i przesycony zapachami kobiecych mazideł perfum i tony pudru .
Najprostsze z moich  skojarzeń to po prostu pokój niemowlęcia z ułożonymi  w kosteczkę stosami tetrowych pieluszek:)
Po jakimś czasie z kłębów jednak z kłębów pudru wydostaje się jaśmin,delikatny i ulotny wyczuwalny tylko chwilami ale  śliczny jakby zroszony ciepłym deszczem.
nie znaczy to absolutnie,że odbieram Teint de Neige jako  zapach brzydki  czy tandetny,nie śmiałabym......
Jest oryginalny i niebanalny ,można o nim nawet powiedzieć ,że jest piękny,jednak ja globalnie nie mogłabym go nosić-jest za słodki i za duszny,mam kilka  ml i czasem psiknę dosłownie raz na nadgarstek ,to wystarcza aby pudrowe chmurzysko ciągnęło się za mną cały dzień  a zapach jest tak intensywny, że nie dała bym rady więcej;)
Do kupienia i powąchania w Quality .

Nuty zapachowe:
Nuta głowy: jaśmin, róża, ylang ylang, słodkie, pudrowe i kwiatowe nuty
Nuta serca: bób tonka, jaśmin, róża, słodkie, pudrowe i kwiatowe nuty
Nuta bazy: heliotrop, piżmo, róża, jaśmin, słodkie, pudrowe i kwiatowe nuty

Gucci pour homme

 To chyba będzie jedyny zapach Gucci o jakim napisze .Kupiłam go kiedyś mojemu J  i nie miałam czystych intencji bo używamy obydwoje;) I obydwojgu nam bardzo się podoba, ba ja kocham ten zapach. Tak czarownego kadzidła nie ma w żadnych innych perfumach dostępnych w zwykłej perfumerii. Zero słodyczy, tylko drewno i kadzidło. Wetiweru i Irysa nie czuję wcale, czuję za to drewno-piękne. Suche ale pachnące, albo takie tlące się -zależy od dnia. Czasem pachnie jak  wielki  zawalony różnego rodzaju drewnem tartak, a czasem....Trudno sobie wyimaginować  obraz odzwierciedlający zapach skoro czuje się go często na szyi własnego TŻ-ta, ale wyżęłam z siebie taki obraz: stara biblioteka z tysiącami książek pod sufit na drewnianych fornirowanych regałach , drewniane rzeźby pogańskich bożków, wielkie mahoniowe biurko, przy nim skórzany fotel , szklaneczka trunku - coś jakby Whisky i tląca się fajka.Tak pachnie Gucci. Zniechęcająco? Pewnie dla wielu tak....
ale z drugiej strony tak może pachnieć dziewczyna ...rudowłosa mhrrroczna turystka zwiedzająca gotycką dzielnicę Barcelony.
Czytałam o Guciu wiele opinii  różnych dla jednych to zapach kasy, merca, skórzanego portfela i garnituru aaaa i 60-tki na karku;) a dla innych  cudo bez względu na wiek "nosiciela" i zasobność portfela;)
No i cóż ..do niczego jest coś co nie wzbudza kontrowersji i podoba się wszystkim , bo to oznacza ze jest nijakie,a Gucio jest piękny.
Jest to chyba jedyny  męski zapach z półki pod tytułem "mainstream" ,który bardzo chętnie noszą kobiety.
Przyszła mi do głowy jeszcze jedna myśl..Bardzo pasowałby do Marleny Dietrich;)
Flakon ładny klasyczny i baaardzo ciężki.


Nuty zapachowe: biały pieprz, różowy laur, imbir, drzewo papirusa, irys, wetiwer, białe kadzidło i skóra

12.02.2010

Hermes ,Kelly Caleche edt

Z Kelly Caleche znam się już długo ... i właśnie zimą zdradzam inne z Kelly Caleche,wtedy najlepiej mi się nosi;)
 Nie wiem czy zadziałała siła sugestii ale ja niemal czuję zapach (zamszowej) ślicznej torebki zaprojektowanej przez Hermesa dla księżnej Grace Kelly a która stała się potem inspiracją do stworzenia tego zapachu.
Ciekawa sprawa,bo zapach jest niesamowicie elegancki,wręcz wymuszający dystans a ja wciągając go nosem wyobrażam sobie torebkę Hermesa rzuconą niedbale w zielnik .....Czyż  to  nie profanacja ?    :))   Nie,bo to połączenie skóry,  kwiatów i dziwnej cierpkości daje genialny efekt.Bardziej obraźliwe dla Kelly Caleche jest chyba porównanie go do któregokolwiek z Hermesowych Ogródków-tam są dopiero dzikie chaszcze;)
Pogdybam sobie.. mamy środek zimy i nie wiem co za zielsko czuję ,kołacze mi się coś z babcinego ogródka..może skubnięta marchwiowa nać,chociaż bardziej chyba seler....Ciężko będzie przypisać zielną nutę czemuś konkretnemu więc poczekam do lata i  będę edytować ;)
Dla mnie jednak najbardziej przyciągający jest zapach skóry ,świeżo garbowanej ułożonej na  dopiero co ściętym wielkim drzewie ,mokrym od deszczu który przed chwilą przestał padać.Nie wiem jak to jest możliwe że takie wyobrażenie tego zapachu,mokrego drzewa,liści,podeszczowej leśnej polany ze hałdą skóry na środku pozwala mi odbierać ten zapach  tak jak napisałam na początku.Być może właśnie w tym tkwi jego magia.....

Wersja edp w początkowej fazie jest bardziej kwiatowa,ale po jakimś czasie nuty kwiatowe uchodzą i znów czuć charakterystyczną zielono-zamszową cierpkość.

Raczej nie polecam kupować w ciemno ,ani sobie ani jako prezent-wywołuje skrajne uczucia....Nie jest porównywalny z niczym innym wiec najlepiej osobiście przetestować przed zakupem.No i raczej nie dla młodziutkich dziewczyn lubujących się w słodziakach typu Baby Doll  YSL czy Lolita albo L Lolita Lempicka.To zupełnie inna bajka.Bajka o kobiecie która wie czego chce  i która wie jak to dostać. To szyk.I ta buteleczka ....dzieło sztuki.
To kolejny zapach  którym nie pachną tłumy,a więc kolejna zaleta:)




Nuty zapachowe: irys, róża, mimoza, cytrusy,tuberoza, skóra, nuty drzewne.

11.02.2010

Celine, Oriental Summer

Jako że wiosna się zamierza tego roku ociągać z nadejściem ,miło poczuć na sobie coś  w letnich klimatach.
I tutaj z odbiorem zapachu może być różnie ,dla jednych będzie on typowo letni a dla innych fajny "poprawiacz" nastroju na krótkie zimowe dni i dłuuugie wieczory.
Sklasyfikowany jako orientalny ,ale tym orientem nie należy się zniechęcać ,nie ma go zbyt dużo i nie jest przytłaczający,wręcz przeciwnie.A jeżeli już orient to bardzo współczesny.
Zapach pasuje  do obrazu opalonej kobiety odzianej w bikini i pareo spacerującej po tropikalnej plaży ale po sezonie i zdecydowanie po południu..Słodki ale nie mdlący ciepły przytulny.Cytrusy czuć na początku ,potem pojawia się nuta migdałów, irysa a na końcu nuty drewna.
Kojarzą mi się z czymś z czasów dzieciństwa i nie wiem..guma do żucia a może landrynki na wagę obsypane cukrowym pudrem...
Fajny przyjemny zapach-jeden z niewielu  słodkich który mi się podoba.I  jeszcze jedno,jest trwały co też jest jego wielką zaletą.
Aż szkoda że tak trudno go kupić,bo przydałby się w kraju gdzie zima trwa pół roku jako naturalny antydepresant.

Nie ma żadnej historii z związanej z zapachem -testuję pierwszy raz a TŻ-ta nie ma w domu;)



Nuty zapachowe:
nuta głowy: ziele angielskie, czerwony pieprz, nuta cytrusowa, mandarynka, suszone owoce, migdały
nuta serca: jaśmin, heliotrop, irys, nuty drzewne
nuta bazy: wanilia, drzewo sandałowe

9.02.2010

Prada L'eau Ambree

 Czekałam kilka miesięcy na to aż zapach pojawi się w Polsce  z dzikim przeświadczeniem ,że mi się spodoba.Tak też się stało.Zdecydowanie ma coś wspólnego z Infusion D'Iris  jest tak samo pudrowo-ciepła ale już bez tych zielonych nut. Jest słodka  i otulająca.Bezpieczna.Na szczęście dla mnie tylko trochę kwiatowa ,dla mnie do zniesienia i do uwielbienia ;) tylko dlatego ,że jest tam i paczula i ambra. Ambrę uwielbiam wszędzie,paczulę niekoniecznie co okazało się po testach Neonatury Cocon z Yves Rocher.(Typowo "kwiecistych" cieczy nie znoszę,tak samo jak owocowych i ozonowych)
Zdecydowanie elegancka i kobieca ,orientalna ale nie pozbawiona świeżości ,nie przytłacza.Nie ma tłumu zwolenników.
Mało prawdopodobne abym wsiadłszy do miejskiej  komunikacji poczuła ją gdzieś obok(jupi) tak jak się to dzieje w przypadku Euphorii Kleina i Delicious Donny Karan- których mieć nie zamierzam ,mimo uwielbienia TŻ do tego pierwszego.
Tak jak w przypadku Prady,Prady Intense de luxe i Prady Tendre dostępna w wersji z pompką ,jeśli ktoś lubi:)

Nuty zapachowe: paczula, opoponaks, ambra, cytryna, róża de Mai
(2009)

8.02.2010

Prada Infusion D'Iris

Zacznę od tego ,że uwielbiam:)
To jest dla mnie najlepszy zapach na ciepłe dni-nie upalne a ciepłe..Irys jak sama nazwa wskazuje, zatopiony w pudrowym obłoczku wśród zielonych gałązek ,ale nie jest to zapach świeży,zielony,nie nie, w końcu w składzie ma również kadzidło i drewno,niewiele pewnie ale wystarczająco aby był lekki a jednocześnie charakterny i bardzo trwały ....jest jak najczystsza czystość...trochę tak jakby ułożyć się w bieliźniarce wytwornej elegantki ,sprawia że czujesz się elegancko cokolwiek miałabyś na sobie,trudno po powąchaniu uznać go za uwodzicielski ale zdecydowanie zwraca uwagę...dla mnie o wiele ładniejszy od klasyka, choć zdaję sobie sprawę że niewiele kobiet potwierdzi moja opinię ,ale to dobrze.Nie chciałabym aby pół miasta pachniało Irysową Pradą;).
Najfajniejsze jest to,że nie jest podobna do niczego i zdecydowanie odbiega od tego co możemy wywąchać w perfumerii...
I ciekawa historia bo Pradę Infusion D'Iris mam,wybrał ją  TŻ a ja kręciłam nosem..nie spodobał mi się.Psiknięty nadgarstek powąchałam siedząc już w samochodzie a do domu dotarłam zakochana.I tak jest do dziś-traktuję ją jak relikwię  i wielbię nieustannie.



Nuty zapachowe:
nuta głowy: mandarynka,galbanum, kwiat pomarańczy,
nuta serca: irys, kosaciec
nuta bazy: benzoes, cedr, kadzidło, lentisc, vetiver

7.02.2010

Mauboussin Histoire d'Eau


Dlaczego akurat pierwsza jest Histoire d'Eau? Bo mam na sobie-poszłam na łatwiznę..a może nie..w każdym razie to zapach Histoire wywlókł dziś z łóżka szanownego pana TŻ-ta a nos mu chodził niemiłosiernie,pół niedzieli przesiedział mi nosem na szyi po czym stwierdził ,ze trzeba by mi kupić flaszeczkę;)
Troszkę w szoku byłam,bo szczerze powiedziawszy czekałam na to aż mnie objedzie ,że znów wyciągnęłam jakiegoś "śmierdziela" z szuflady-jak było w przypadku kilku innych -o których później;)

Histoire ,Histoire...pierwsze testy nie wypadły zachwycająco...pomyślałam...gruszka w kompocie ...czy ja chciałabym pachnieć kompotem? Chyba nie chciałam ale postanowiłam dać mu szansę i słusznie,bo to istny transformers ,po pól godzinie jestem happy bo zaczynam czuć mandarynkę,gałkę muszkatołową i pieprz.A myślałam że się nie doczekam:) Szalenie zmysłowe połączenie każe co chwilę wciskać nos w nadgarstek (do szyi nie sięgam;) Nuty skóry i piżma dodają mu mocy,ale to chyba gałka i kardamon powodują ,że wlecze się za mną gdziekolwiek nie pójdę...
Dla mnie jest suchy gorrrący ,i pieprzny...dlatego nie rozumiem czemu nazywa się Historia Wody...

Nuta głowy: zielona mandarynka,
Nuta serca:baśniowa harmonia kardamonu, pieprzu i gałki muszkatołowej,
Nuta głębi:skóra, piżmo i bursztyn.

Tytułem wstępu..

Będzie bez podziału na kategorie,marki,nazwiska,nosy itd....zależnie od tego co w łapki wpadnie:) Jeśli zabłąka sie tu jakiś wytrawny nos-błagam o łaskawość;)
Będzie nie tylko na serio,bo ja ciągle serio nie potrafię....
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...