29.03.2010

Etro,Etra

Klimat przedświąteczny i budząca się wiosna powodują , że pozostaję w klimatach kojarzących mi się typowo wiosennie. Takoż widzi mi się Etra.
Początek nie jest kwiatowy , ja od samego początku wyczuwam świeżutkie zioła. W składzie jest  kolendra i kardamon aczkolwiek mnie kojarzy się bardziej z ziołami z łąki, młodymi, z początku lipca. W pierwszej chwili miałam skojarzenie z wsią moich dziadków , kiedy szliśmy na łąkę nawozić pole z którego potem zbierało się siano dla krówki. Coś tam rosło takiego, co pachniało podobnie. To  taki zapach , bezpośrednio po deszczu, lub burzy, po upalnych dniach, gdy chmury jeszcze nie odsłoniły słońca, kiedy powietrze się oczyszcza , kiedy roślinki napojone wodą zaczynają dziękować za deszcz swoim zapachem...(może śmieszne skojarzenie, ale takie właśnie mam, tak tkwią mi pamięci zapachy wsi  ) Wyczuwam też odrobinkę nuty ogródkowe, coś jakby odrobina selera.
Gdyż już się Etra rozgości na łapce rozwijają się bardzo delikatnie nutki drzewne, jaśminu nie wyczuwam za to geranium owszem (pamiętam jak babcia pocierała listek i w domu rozchodził się piękny i intensywny zapach geranium-taką też nutę czuję w Etrze) .Słodyczy mimo znajdujących się w składzie kwiateczków nie dostrzegłam, Etra mimo , że zmienna cały czas pozostaje w klimacie świeżo-ziołowym z odrobinę cytrusowym akcentem, momentami lekko cierpkim,chłodnym i przejrzystym. Chwilami kojarzy mi się ze słabą herbatką z cytryną, i przypomina Tea For Two,L'Artisan.
 Świetnie się wkomponuje w obraz leniwego popołudnia w cienistej , porośniętej pnącymi różnościami altanie z chłodnym napojem , książką...a jeśli takiego miejsca i czasu na lenistwo w krzaczkach brak, doskonale poprawi nastrój i samym zapachem przeniesie nas w sielskie klimaty, z dala od miejskiego pośpiechu, spalin i wszystkiego innego od czego czasem chce się odpocząć.

Nuty zapachowe:
nuta głowy: świeża kwiatowa - kolendra, kardanom, drzewo różane,
nuty serca:kwiatowo-drzewno-pikantna - jaśmin, róża, geranium, cedr, sandałowiec, pieprz angielski,
nuty bazy:drzewna - wanilia, piżmo

28.03.2010

Chanel ,No.5 Eau Premiere

Byłam i jestem mocno zdziwiona zarówno zapachem jak i swoim odbiorem Eau Premiere.Już tłumaczę czemu.
Otóż klasyczną Piątka to dla mnie najstraszliwszy koszmar na świecie i śmierdziel nad śmierdziele,wiem..niezbyt elegancko to brzmi,ale Chanel No 5 to była od zawsze moja największa zapachowa trauma.I dziwna sprawa bo Eau Premiere ma w zasadzie ten sam skład a o dziwo podoba mi się.Muszę odszczekać moje wcześniejsze stwierdzenie że Chanel nigdy w życiu a jeśli już to będzie dla mnie oczywisty znak że nadeszła późna starość;p
Cóż....szybko ta późna starość nadeszła.....
Eau Premiere to bowiem bardzo bardzo mocno odświeżona Piątka klasyczna,przemieszane proporcje składników stworzyły nową kompozycję,która mimo iż pozostaje całkowicie w klimacie dawnej to daje się nosić i o dziwo nosi się całkiem przyjemnie.Szaleńczy miks perfumowego didżeja objawił inne,bardziej przystępne  oblicze Piątki.Aldehydy w obfitym kwieciu wyłaniają się na pierwszy plan,lekka mydlaność została zachowana,natomiast jest jej znacznie mniej niż w klasyku,efekt jest taki że Eau Premiere kojarzy się z zapachem czystości nie będąc migrenogennym-jak "stara" wersja;)
Mocno wyczuwam ylang-ylang oraz jaśmin-ale w granicach rozsądku,bo o ile jaśmin bardzo lubię to w dużych ilościach mimo całego swojego piękna potrafi być bardzo męczący (za przykład niech no tu stanie AnaisAnais Cacharel).gładkości nadaje wanilia a wspólczesnego charakteru drzewne nuty.
Fajnie wyważone proporcje powodują iż jest to zapach niezwykle przestrzenny,świetlisty,lekki,niezwykle zmysłowy i kobiecy.
Jakby stworzony dla ambitnej i inteligentnej perfekcjonistki;) I tak jak kiedyś,w szalonych latach dwudziestych  "starobabcina" Piątka stała się  perfumiarskim hitem -tak dziś takim hitem Chanel może stać się jej odmłodzona wersja.


Nuty zapachowe:  neroli, ylang - ylang, aldehydy ,absolut róży, absolut jaśminu , drzewo sandałowe, wanilia burbońska, wetiwer

27.03.2010

Sisley,Soir de Lune

Trudny sobie dziś zapach wybrałam...trudny ale piękny i chyba jak dotąd jedyny szyprowy jaki używałam( nie tylko w ramach testów)
W otwarciu dosyć ostry, świdrujący cytrusami ale  nie w sposób typowy dla perfum cytrusowych, po chwili na pierwszy plan wyłaniają się dzikie róże w dużych ilościach i miód, potem rzeczywiście czuć mech i odrobinę drzewa sandałowego.Mimo,że ewoluuje początkowo i odczuwalnie się zmienia-na szczęście bo pierwsza nuta może bywać nieznośnie ostra-do końca pozostaje krystalicznie przejrzysty i tą przejrzystością elegancko otula.
Mieni mi się się przed oczami obraz na wpół zdziczałego pola, między mieszanym lasem , gdzie dookoła pełno wielkich grabów, akacji  i sosen, a na tym polu głośno od brzęczących pszczół no i te dzikie róże...i schyłek letniego dnia,  kiedy za chwile pojawi się rosa,kiedy zapachy w takiej miejscach czuje się wyjątkowo intensywnie. Skromnie mi się zobrazował a tymczasem to S klasa wśród zapachów.  Magiczny, klasyczny, momentami ciut staroświecki, aczkolwiek przepiękny do tego stopnia , że aż nierzeczywisty.
Trzeba wspomnieć, że jest to niewątpliwie dzieło sztuki perfumiarskiej  i zapach wybitny. Bardzo elegancki,  powiedziałabym , że elegancki do granic możliwości, na wyjątkowe okazje-ja przekornie noszę je bez okazji, inaczej nie nosiłabym wcale , początkowo miałam poczucie że cokolwiek nie założę  będzie zbyt "biednie" żeby TAK pachnieć, dlatego dałam spokój z wyszukiwaniem okazji i odpowiedniej oprawy.
Nie sądzę by znalazły uznanie u osób młodych, będą raczej leżeć osobom dojrzałym i pewnym siebie. Choć o dziwo mi leżą-ale ja jestem cudak.
Ja muszę przyznać , że zbieram dużo komplementów gdy nimi pachnę, podoba się mężczyznom-ale wiadomo-oni lubią klasykę;) Warto poznać , nawet  jeżeli się nie gustuje w szyprach.
Buteleczka piękna, wyróżnia się prostotą stojąc wśród rzędów innych bardziej pożądanych (nie wiedzieć czemu) zapachów.
A przepiękny korek zaprojektował nasz rodak, Bronisław Krzysztof. Prawda,że piękny?



Nuty zapachowe:  cytrusy, kolendra, zioła, gałka muszkatołowa, róża, mimoza, białe kwiaty, brzoskwinia, mech, paczula, miód, piżmo, drzewo sandałowe

26.03.2010

Max Mara,Kashmina Touch

Zachęcona promieniami słońca i budzącą się do życia wiosną ,zakopałam zimowe perfumy  a na ich miejsce ustawiłam Kashminę-mój zeszłoroczny zapachowy hit.Dziś z lubością ,zadowolona że wreszcie wiosna i Kashmina zacznie pachnieć(zimą różnie z tym  bywa-siedzi skulona na mankiecie i nic a nic nie chce się rozwijać) wywlokłam flaszeczkę ze sponiewieranego kartonika i psiknęłam hojnie .Po wielu miesiącach odwyku od tego zapachu spotkało mnie kolejne zaskoczenie:tak pachnie wiosna!
I nie mam bynajmniej na myśli kwietnej obfitości ,ale początki wiosny,kiedy jeszcze jej śladów mało a czuje się ją w powietrzu...
Obowiązkowa dawka cytrusów jest,a jakże,ale ciepła miękkość jest przede wszystkim,muska jak wiosenne promienie słońca,otula czymś miękkim, znajomym.
Po pierwszej cytrusowej(czasem ostrej fazie)  wyłania się drzewność Kashminy z czego jestem bardzo zadowolona,bo bardzo lubię zapachy drzewne,a to drewno jest dla mojego nosa bardzo miłe i miękkie,dotąd cedrowe drzewo odczuwałam inaczej -to pewnie zasługa reszty nutowego towarzystwa .
Kaszmir w Kashminie to w moim odczuciu bardziej zamsz-który bardzo mi się w perfumach podoba.Daje ciepło i przytulność ,które się przydają szczególnie przy zmiennej wiosennej aurze;),pozostając przy tym bezpieczna i nieinwazyjna.W moim odczuciu to taka spokojna elegancja,bez pompy.
Trochę niknie pośród mnogości mainstreamowych zapachów,nie rozumiem dlaczego...może przez mylne przeświadczenie, iż zapach perfum ma "walić po nosie" otoczenie w promieniu kilometra.Kashmina tego nie robi,jest delikatniejsza,wisi sobie delikatnie na mojej orbicie,drga zapachem zupełnie nienachalnie ,ale zostawia po sobie drewniano-zamszową smużkę tam gdziekolwiek się nie znajdzie.

Bywa przyrównywana do syntetycznego hitu Molecule,Escentric Molecules,dla mnie wygrywa.Być może trafiłam na taki czas gdy podczas testu Molecule były dla mnie absolutnie niewyczuwalne.Być może kiedyś dam kolejną szansę Molekułom.
Mnie raczej przypominają swoją zamszowością Daim Blond ,Lutensa-tak sobie myślę ,że jak będę duża i bogata to pewnie zechce jej mieć;)


Nuty zapachowe:  sycylijska cytryna, amaretto ,gorzka pomarańcza, kwiaty , drzewo cedrowe, piżmo, kaszmir

25.03.2010

Andy Tauer,L'Air du desert marocain

Nigdy nie byłam w Maroku, ale wyobrażam sobie ,że tak właśnie może tam pachnieć, niezwykle sugestywny ale i trudny w odbiorze zapach. Skomplikowany  i pełny sprzeczności. Przejrzysty, ostry i suchy tak jak sucha jest marokańska pustynia. Egzotyka w  bardzo fajnym wydaniu, budzi tęsknotę i chęć odczucia klimatu pustyni na własnej skórze. Niemal czuję na twarzy smaganie suchym , szorstkim piaskiem...
Ja go sobie obrazuję niewspółcześnie :Karawana , kupcy z tobołami pełnymi drogich ręcznie tkanych szmatek, odurzająca woń przypraw i cytrusów, skrzypiący suchy piach pod stopami i kopytami wielbłądów. Zawiera się w L'air du desert właściwie wszystko czym może zaskoczyć nas pustynia, toteż przed oczami przewija się milion obrazów, jest i gwarna oaza  ,wielki stary cedr, palące słońce i burza piaskowa.
Po jakimś czasie moc suchych cytrusów łagodnieje i ja wyczuwam kadzidlaną , suchą i dymną smugę i coś jakby kurz na ubraniu....Absolutna suchość i intensywność woni przypraw wszelakich każe mi sądzić iż susza im służy.
Po długim , długim czasie zapach subtelnieje i staje się słodszy, pozwala objawić się wanilii i ambrze , staje się słodszy ale w dalszym ciągu wytrawny, z upływem czasu nie traci nic z ogromu egzotyki.
Trwałość ogromna-pod tym względem to mocarz pośród niszowych zapachów. I mistrzostwo zapachowe.
Kocham Andy'ego Tauera:)



 Nuty zapachowe: kolendra, gorzka pomarańcza, cytryna, bergamotka, jaśmin, czystek, geranium, cedr, wetiwer, wanilia, paczula, ambra

24.03.2010

La Perla,Dark Extacy

Jeden z zapachów limitowanej serii Love Frills. A skoro limitowany to oczywiście bardzo trudny do zdobycia...przynajmniej u nas,z moich obserwacji wynika ,że możliwy do ustrzelenia na ebay;)
Ale do rzeczy....
Zapach niewątpliwie dla wielbicielek wszelakich słodziaków i zapachów "jadalnych" no i jeden z najbardziej pożądanych zapachów La Perla;)
Pierwsze wrażenie to twarda czekolada deserowa ,stosy czekolady deserowej ...mnie kojarzy się z dzieciństwa z wizytą w firmowym sklepie Wedla gdzie wówczas leżały stosy nagich czekoladowych cukierków a woń była tak silna że nie lubiłam stamtąd wychodzić.Pamiętacie ten zapach?
Tak właśnie pachnie Dark Extacy, bez dodatkowych upiększeń,niczym innym nie odwraca uwagi ,nie sili się na  olfaktoryczny szał i mnogość nut ani żadną zmienność,z czasem tylko trochę łagodnieje i z czekolady deserowej staje się puszystym-rozgrzanym przez ciepło skóry -musem czekoladowym,prawdziwie czekoladowym. Ach jak miło wsadzić nos we własny dekolt;) Ma się wrażenie że skóra jest jeszcze bardziej gorąca niż jest w rzeczywistości a czekolada tak apetyczna ,iż trudno uwierzyć ,że w pobliżu mnie nie ma ani grama czekolady,że to zapach tylko...
Muszę stwierdzić ,ze lubię zapachy prosto skonstruowane,przy tych ewoluujących czuję się trochę nieswojo,wyczuwam dziwne rzeczy i tworzą mi się pod włosami dziwne wizje..a tu prostota aż miło.
Ups....zdaje się że właśnie obaliłam tą teorię,gdyż oczyma wyobraźni ujrzałam siebie siedzącą na środku kuchni wśród stosów czekoladowych i dużych niczym blat stołu płyt ,ułamuję po kawałku  i pracowicie ścieram  na tarce o grubych oczkach a stos czekoladowych wiórów rośnie i rośnie i rośnie.....-to wpływ Dark Extacy albo niewyspania;D



Nuty zapachowe: róża, mus z ciemnej czekolady, wanilia, drzewo lukrecjowe

21.03.2010

Guerlain ,Meteorites

Płynny zapach słynnych kulek Guerlain,a jednocześnie jeden z kilku najładniejszych fiołkowych zapachów.
Jako wielbicielka fiołkowych perfum nie byłabym sobą gdyby  nie napisała o nim kilku słów;)
Początkowo uderza duszącą pudrową i słodką nutą fiołkowych kwiatuszków- i jeśli przetrwa się to uderzenie kłębów pudru -potem jest już tylko lepiej.
Pudrowa nuta lekko gaśnie i eksponuje się zapach fiołka,samego kwiatuszka.Pachną tak ,jak pachnie fiołek w suchy słoneczny dzień.
Wyobraź sobie ,że siedzisz w trawie,słońce grzeje a dookoła Ciebie połacie maluśkich fiołków wydzierających się spod gęstej trawy.
Wszystko to z dużą ilością słodyczy.
Dlatego też zapach może być męczący jeśli nie lubi się nadmiernie słodkości w perfumach.Mało współczesny,retro-klasyk moim zdaniem.Do tego diabelsko trwały;)









  zdjęcie pochodzi ze strony :www.oroshiuri.net

16.03.2010

Shiseido,Feminite du Bois

To jest ten drugi niezwykle cielesny moim zdaniem zapach , o którym wspomniałam pisząc o Royal Muska. Pisząc cielesny nie mam na myśli żadnego podobieństwa a jedynie pewnego rodzaju intymność.
Miękki i ciepły aczkolwiek nie pozbawiony zadziora , który nadaje mu charakteru. Na początku wyczuwam coś jakby cytrusy figlujące beztrosko z kardamonem, lub cytrusy popieprzone . Jedyny wyczuwalny składnik nadający FdB dosłownie kropelkę słodyczy to właśnie te cytrusy. Więcej słodkości nie ma. Ja nazwałabym go drzewno -przyprawowym .
Kojarzy mi się bajkowo-oczyma wyobraźni widzę leśną wróżkę siedzącą na polanie na wielkim głazie. W powłóczystej długaśnej zielono-burej i koniecznie jedwabnej sukience. Bo musi być gładko.Bo zapach jest gładki, mimo ostrych nut, bo jest przyjemny tak jak dotyk jedwabiu. Przestrzenny i lekki ale niezwykle trwały. Ciepły i miły a jednocześnie surowy.
Ale to w sumie dziwne skojarzenie,ponieważ nic leśnego w tym zapachu nie ma-ot tak mogłaby pachnieć moja wróżka...no może jedynie zapach drzewa...którego w Feminite nie brakuje.
Niepozorny jak fiołek, który gdzieś w głębi zapachu kiwa się delikatnie dając się wyczuć tylko od czasu do czasu i tak samo piękny.
I oczywiście wycofany :(
Obecnie  Feminite występuje pod marką Serge Lutens, która to wykupiła prawa do tego zapachu. W nieco odmienionej wersji mającej być lepszą, efekt jest taki, że ......nie powinno się  ulepszać tego co jest doskonałe, ja lubię obydwie wersje i nie będę wybrzydzać  ;)

Przez skojarzenie z herbatą z cytryną (nie herbatą cytrynową! ) przypomina mi dwa inne zapachy: Dolce Vita Diora oraz Five O'Clock Lutensa,ale to tylko podobieństwo bo najpiękniej pachnie Feminite....


Nuty zapachowe:  imbir, cynamon, goździk,kardamon śliwka, brzoskwinia, kwiat pomarańczy, fiołek cedr, drzewo sandałowe, wanilia, benzoin

9.03.2010

M.Micallef,Royal Muska

Drugiego tak kobiecego i cielesnego zapachu nie znam.Subtelny odurzająco piżmowy..przywodzi na myśl same pozytywne skojarzenia, tak mogłaby pachnieć kobieta gdyby niczym nie pachniała. Absolutna zmysłowość, czystość fizyczna , psychiczna i mentalna.
Nienachalny, a jednocześnie działający na zmysły, łagodnie unosi się  i otula przytulnością w sposób delikatny jak delikatne jest wnętrze kobiecej duszy.
Doskonały w swej prostocie, lekko tylko słodki, odrobinkę pudrowy ale przede wszystkim piżmowy, bez żadnych zwierzęcych skojarzeń. Delikatny, jak dotyk, subtelna pieszczota, muśnięcie tylko, bez podtekstu erotycznego, powiew niewinności. Intymność, ogrom intymności.
Przepiękna upajająca kompozycja, w doskonały sposób wyważona, jak druga, doskonalsza skóra....gładka bez skazy,  ledwo muśnięta słońcem.
Royal Muska to zapach- klejnot, na tyle nieprzekombinowany i piękny w swej prostocie, że musi kojarzyć się z luksusem. Bez snobizmu, raczej nonszalancki luksus, poza świadomością.
Pachnę nimi i nie czuję się wyfiokowana-czuję się piękniej, a to tylko kropla...kropla kobiecości więcej niż zwykle. Totalna magia.

Tą samą nutkę kobiecości i intymności  wyczuwam w innym zapachu o którym innym razem;)


Nuty zapachowe: ylang-ylang, róża, cenne drzewa, białe piżmo, owoce, benzoin.

7.03.2010

Donna Karan, Black Cashmere

 Jak pięknie zacząć o tym zapachu? Od czego zacząć?
I czy napiszę wystarczająco aby go nie skrzywdzić?
Mimo obecności wanilii ,ambry i paczuli dla mnie to zapach przede wszystkim kadzidlano-drzewny.Z niesamowitą mocą,zniewalający i uzależniający jak narkotyk.Pełen magii.Kipi czymś grzesznym.Jest ciepły ,mroczny,aksamitnie czarny.Kusi albo odpycha.Jeśli kusi to otacza dymną chmurą  niczym z ogniska wokół którego odprawia się jakieś pogańskie modły.Otumania kadzidłem wżera się pieprzem i goździkami w otoczenie a gdy masz wrażenie, że przeholował -serwuje chmurę delikatnej słodyczy wanilii i ambry i nie pozwala się odepchnąć,czeka aż nabierzesz zaufania  by ścisnąć Cię w ciężkim kadzidlanym imadle.
Czasem zimny i budzi dystans kojarząc nosicielkę z demoniczną truposzką czy też wiedźmą zielarką z bagien;) Czasem zaś  gorący, erotyczny , miękki i wtedy obok kadzidła do głosu dochodzi przepiękna woń drzewa wenge przywołując wizję nagiego rozgrzanego ciała leżącego w zimnej jak dotyk flakonu satynowej pościeli
Doskonały,potężny i pełen mocy.
Jeśli lubisz pachnieć inaczej niż tłumy,jeśli lubisz mrok,jeśli nie przeszkadza Ci to ,że zapach wzbudza kontrowersje,jeśli lubisz figlować z otoczeniem -to pewnie spodoba Ci się ten zamknięty w czarnym kamyku magiczny płyn.Zapach  który albo pokochasz albo znienawidzisz, ale nie pozostaniesz obojętna.
Zapach z jednej strony kojarzący się z zimnem pustej katedry  a jednocześnie gorący.Dla mnie,wielbicielki kadzideł wszelakich jest to zapach idealny i jeden z najpiękniejszych zapachów Donny Karan.
Niewątpliwie oryginał .

I jeszcze słów klika o nowej wersji .Nowy flakon i  zapach,momentami jakby łagodniejszy,bardziej suchy ,mniej słodki i jakimś cudem wyczuwalna jest w nim śliwka węgierka.Odnoszę wrażenie jakby był bardziej drzewny a ciut mnie kadzidlany,po jakimś czasie gdy porównałam oba wciskając nos w zgięcia łokci zapach stał się taki sam:)







Nuty zapachowe:
szafran, goździki, róża, biały pieprz, kadzidło, wanilia, ambra, paczula, afrykańskie drewno wenge,drzewo miodowe,gałka muszkatołowa

5.03.2010

Chanel ,Coco Mademoiselle edp

Kwiatowy ciężarowiec nie podbił mojego serca, ale wcale  mnie to nie dziwi ani nie smuci.Klasyk.Prosty,słodki świdrujący,duszny.Chłodny mimo ogromu  słodyczy.Nie rozwija się w szczególny sposób na moje skórze ,ot siedzi sobie i kiwa się wonią jakichś trudnych do określenia kwiatów.
Jedyne co wyczuwam to różę ale nie ogrodową ani dziką ,raczej taką z kwiaciarni zduszoną i mdlącą.Nie wiem który ze składników powoduje świdrowanie w nosie,bo żadnej z poszczególnych nut nie jestem tak naprawdę wyłuskać.
Może to ta sycylijska pomarańczka zebrana podczas niezbyt urodzajnego roku w którym zamiast wielkich urodziwych i słodkich pomarańczy urosły kwaśne psiary.
Po przeczytaniu nut zapachowych spodziewałam się naiwnie czegoś szczególnego.Ale nie,jest w nich coś podobnego do wszystkich innych zapachów Chanel(z jednym wyjątkiem o którym innym razem;) )
Ze swoją opinią jestem raczej w mniejszości niemniej jednak zalatuje banałem i nie podoba mi się -co mnie cieszy,bo jeszcze zapragnęłabym mieć;) A to nie byłoby miłe ani przez fakt że zbyt dużo kobiet nim pachnie ani przez cenę -w tym przypadku za markę a nie za zapach :)


Nuty :
nuta głowy: sycylijska pomarańcza, kalambriańska bergamota
nuta serca: róża, orientalny jaśmin
nuta bazy: indonezyjska paczula, haitańska wetiweria, wanilia z Réunion, białe piżmo

4.03.2010

Twilight,The Forbidden Fruit Tastes The Sweetest

 Na fali zbiorowego zachwytu Zmierzchem powstały perfumy Twilight.
Spodziewałam się typowo wampirzej woni.Jakiejś stęchlizny ,wilgoci,krwi,metalu czy czegokolwiek innego na co mógłby polecieć wampir.Ale ponieważ wampir Edzio jest mało mhroooczny i wampirzy  to może mógł spodobać mu się zapach lawendy i frezji...kto go tam wie...;) No ale nie o wampirach miało być;)
Pewnie zapach podobałby mi się bardziej gdyby nie fakt że nieszczęsna frezja została  w dużym stopniu zmiażdżona przez morderczą(przynajmniej dla moli) lawendę I efekt w pewnym momencie jest taki jakby umieścić w szafie na wieszakach świeżo wyprane i wysuszone na powietrzu ubrania a na sam dół wsadzić wiąchę świeżej lawendy.Frezja  powoduje ,że lawenda jest słodsza i dzięki temu ładniejsza niż w innych typowo lawendowych zapachach(np.Donna Karan Essence Lavender) i dużo bardziej noszalna . Psiknęłam na nadgarstek godzinę temu i czekam ..może w pewnym momencie wychynie jakaś frezjowa smużka zapachu....
To zapach czystości,sznurka z praniem,rozpostartego w przydomowym ogródku,swojski i znajomy.

Pojawił się nagle i równie szybko zniknął w oparach skandalu jaki wywołała buteleczka właściwie identyczna jak jabłuszko Niny Ricci,za co to Ta pozwała producentów Twilight.
Szkoda,bo odrobina więcej inwencji i pomyślunku  zamiast ewidentnego pójścia na łatwiznę czyt. stworzenie kopii  -na dodatek w gorszym gatunku  i perfumy rozchodziłyby się jak świeże bułeczki .
Obecnie trudno go kupić.
Jeżeli zaś chodzi o zapach kojarzący się z wampirem to znam kilka innych bardziej odpowiednich;)

1.03.2010

Hermes, Elixir des Merveilles

Dla mnie jest to bardzo trudny do opisania zapach...
Siostrzany lecz zdecydowanie mniej"solny" zapach niż Eau des Merveilles. Oryginalny bez wątpienia czasem słony ,
czasem słodki a czasem gorzki. Zapach kameleon.
Raz kojarzy mi się ze stosem rozgrzanych słońcem pomarańczy  w najlepszym gatunku,muśniętych lekko wanilią i żywicą a innym razem
z morską solą osiadłą na nabrzeżu ,mokrym drewnem ,ale cały czas kołacze się wokół aromat pomarańczowej skórki.
Z upływem czasu ,gdy jego intensywność już troszkę "siądzie" wyczuwam coś na kształt forniru i staje się zdatnym do noszenia dla mężczyzny.
Drewniany ,delikatnie szorstki i szlachetny jak większość zapachów Hermesa .Fajnie raz na jakiś czas zanurzyć nos w rękaw i poczuć
słodko -słonego ,drzewno -pomarańczowego i niewątpliwie pięknego dziwaka;)
Trzeba też dodać że jest wyjątkowo trwały,nie niknie,nie rozmywa się ,tylko trwa i trwa i ciągnie się długim ogonem.Na każdej skórze pachnie inaczej,niekiedy żre się z ph jakby chciał się uwolnić od nosiciela..na mnie pachnie ładnie z czego się ogromnie cieszę.
W składzie jest tonka;))




Nuty zapachowe: kandyzowana skórka pomarańczy w czekoladzie, klementynka, karmel,
wanilia, bób tonka, kremowe mleko, drzewo sandałowe,
kadzidło, żywica, ambra, balsam Peru, balsam Siam, dąb, paczula, cedr.
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...