Zastanawiałam się czy pisać o Feu de Bois, ostatecznie pomyślałam, że skoro używam jako perfum, i skoro na skórze sprawuje się dobrze.To warto choć kilka słów napisać. Zapachy Ajaxa też mi się podobają ale o nich pisać nie będę ;P
Zacznę od tego że pachnie palonym w kominku drewnem, bardzo przypomina Fireplace z biblioteki Demeter z tym, że może poszczycić się znacznie lepszą trwałością.I zmienia się , to nie są wielkie zmiany ale jednak...
W jednej chwili czuję suche szczapy tworząc w wyobraźni duży płomień i miłe dla ucha trzaskanie a w drugiej świeżo ścięte jabłonie, lekko omszałe, mokre i pełne soku, które tlą się powoli uwalniając delikatny zapach słodkawej żywicy.
Pięknie się nosi u schyłku lata, oraz zimą, kiedy za oknem szaruga, plucha lub siarczysty mróz, pięknie nie ze względu na jakiś wielki kunszt czy coś w tym rodzaju-ot po prostu miło nastraja i pozwala zapomnieć o odkręconych na full, paskudnych kaloryferach ..
Jeżeli ktoś lubi tego rodzaju zapachowe cudaki (tak jak ja, na ten przykład) to polecam.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Zapachowy cudak hehe ;p Chętnie bym powąchała ...szczególnie zimną, tak pięknie to opisałaś :)))
OdpowiedzUsuńJuż wiesz, że i ja lubię:)
OdpowiedzUsuńAch, się rozmarzyłam i zamarzyłam o tym kominku niedostępnym a upragnionym, o wieczorach przy nim...
A wiesz, tego to znowuż ja nie znam. :)
OdpowiedzUsuńSwoja drogą, to ciekawy trend wśród perfumoholików - traktowanie siebie zapachami do pomieszczeń. To już naprawdę zaawansowane stadium choroby. ;) (dla przykładu - produkty l'Artisana czy Voluspy) Czasami mam wrażenie że - gdyby zapach nam się dostatecznie spodobał - bylibyśmy skłonni przetestować nawet kostkę do spłuczki toaletowej, miziając się nią po nadgarstkach. ;) Aż się prosi o skojarzenie z PRL-owskim "degustatorem" Wody Brzozowej z tym, że my nie pijemy. ;) Tego, co ma nam pachnieć.
Aaaa L'artisanową Pain D'Epices znasz? Też lubię,pachnie podobnie do Tea for Two,Voluspę też przerobiłam:D No coś w tym jest co piszesz;)
OdpowiedzUsuńPian d'Epices znam i - w odróżnieniu od Herbatki dla Dwojga - coraz bardziej mnie fascynuje (co nie znaczy, że Herbaty nie lubię wcale).
OdpowiedzUsuńJa myślę, że jest! ;)
Zostałaś otagowana :D
OdpowiedzUsuńhttp://smellofwhitecat.blogspot.com/2010/08/zostaam-otagowana.html
czyt. jesteś w moim top10 ;)
Pozdrawiam
Hisoka
Zatem i ja muszę potupać do butiku Diptyque i "zapachnić" sobie tym cudem co najmniej nadgarstki :)
OdpowiedzUsuń