26.02.2011

Etro Sandalo edc

Dziś wreszcie doszłam do wniosku że poza kilkoma najukochańszymi zapachami które zawsze nosi się z taką samą przyjemnością cała reszta, również te lubiane-może trochę mniej , muszą mieć swój dzień. Jeśli nie mają no to choćby nie wiem co-to nic.
Po prostu -nic.
Refleksja ta mało odkrywcza nadeszła pod wpływem Etro Sandało, niebrzydkiego przecież...
Pierwsze minuty z Sandało  to była różana katorga, serio , jakby usiąść na kolczastej krzewince gołym zadkiem i próbować samą siebie przekonać że to kurczę może być przyjemne. Posiedziałam, przeczekałam i róża uszła. Miast niej wylazło na pierwszy plan przyjemne dla nosa mokre, pachnące, leciutko słodkawe drewno, które w chwilę później straciło słodycz i dało się wypchnąć na drugi plan cedrowi. I znów poczułam się jakbym siedziała na kolcach. Ale nic to. Zmienia się , a jeśli się zmienia to czekam co też będzie dalej...Zapach kameleon ,mimo prostej i konkretnej nazwy.
I tak  Sandał mojemu nosku zrobił niespodziankę. Staliście kiedyś  pod włoskim orzechem podczas deszczu? Tak mi zapachniał Sandalo. Ładnie i przyjemnie. Znów jednak była to krótka chwila, zapach orzecha uleciał niczym piórko popchnięte podmuchem wiatru i objawił się sandał właściwy  owinięty puchatą kołderką ambry i piżma, muśnięty piwniczką, czyli paczulą  ;)   Potrwało to dłużej niż wszystko przedtem i znikło. Bo choć Sandalo w gruncie rzeczy całkiem urodziwe to niestety strasznie ulotne.

Nuty: róża, gorzka pomarańcza, cytryna, cedr, paczula, sandałowiec,piżmo, ambra.

niektóre źródła podają iż Sandalo to edt inne że edc- nie wiem czy to błąd czy są dwie wersje....

Dziś miało być a Amouage Jubilation-ale zaginęła mi gdzieś fiolka :( Pomarańczka Lutensowa też zaginęła-podejrzewam koty:/

3 komentarze:

  1. Włoski orzech podczas deszczu? W życiu bym nie pomyślała. :) Nawet nie przypuszczałam, że takie cóś może z niego wyłazić. Z moich bliskich jakoś nikt nie wykazuje zainteresowania, więc nie miałam okazji na bardziej, hm.. obiektywne badania. ;) A tu taka niespodzianka.
    A Sandalo występuje chyba w dwóch stężeniach, jak Messe (przynajmniej kiedyś). W jednym z wrocławskich Douglasów mieli wersję edc, którą sama się posiłkuję. :) Co wyjaśniałoby marną trwałość..
    I czemu koty wypijają Twój alkohol?? ;) Przesyłka nadal w drodze czy już zawitała w Twe progi?

    OdpowiedzUsuń
  2. Mnie marzy jakiś nowy zapach ...wszystko mi się kończy,a śląski weekend już wkrótce ;/
    Wciąż nie mogę się nadziwić jak Ty wyczuwasz te pojedyncze zapachy w takiej mieszance :)))) Duma mnie rozpiera :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Ależ piękny obrazek namalowałaś, Skarbku!
    Zgodzę się z tym, że akurat Sandalo lepiej kończy się, niż zaczyna. W sumie to dotyczy wielu zapachów Etro.

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...