10.02.2011

Serge Lutens, Cuir Mauresque

Żaden z poznanych do tej pory zapachów baj Lutens nie zrobił na mnie tak wielkiego wrażenia jak Cuir Mauresque. Jedne zachwyciły mnie na dłużej , inne na krótko, jeszcze inne przeszły bez echa  pod moim narządem węchu, ale żaden, doprawdy żaden nie wywołał we mnie ochoty na mały haft i bynajmniej nie krzyżykowy czy richelieu ;]
  Czegoś tak śmierdzącego dawno nie wąchałam. No ale może tak właśnie pachnieć ma  "mauretańska skóra"  z cytrusikiem . Rzeczywiście wyczuwam skórę, w pierwszych nanosekundach dosłownie przypomina mi tą z Cuir Ottoman albo Dżinga, niestety to zbyt krótki czas a potem jest już tylko gorzej i gorzej.
 Skóra jest jakby setki razy przesiąkniętą wodą z flakonu z rozmemłanymi w niej podgnitymi liśćmi i płatkami jaśminu, mdły duszny zapach robi wrażenie brudnego i nieświeżego. Do tego wszystkiego piżmo i pomarańczowe kwiecie i niezidentyfikowana spalenizna. Wszystko to  intensywne i duszące.  Coś jakby rządek zapomnianych toitoiów  po imprezie plenerowej. Mam same paskudne skojarzenia , niestety.
 Pachnie czymś starym i smutnym, przygnębia, mnie się kojarzy z przemijaniem, starzeniem...Boję się powtórzyć, że nazwano go "prawdziwie arabskim" na Fragrantice.  Wiem, że orient może pachnieć ładniej, dużo ładniej...  No i ma w składzie cywet i cedr a to już 50 procent szans na to że mi się nie spodoba.  Biorąc pod uwagę to i powyższy ogrom doznań  to musiała być porażka.
 Gdy już mnie porządnie zmęczył i przyczynił się nadmiernej mimiki powodującej paskudne, ponure zmarchy czyli o dziwo po paru ładnych godzinach  ułożył się w coś co jest charakterystyczne dla wielu ( bo nie znam wszystkich) Lutków. A mnie to coś po roku  chyba zachwytów zaczęło potwornie męczyć. Więc  na koniec mogę powiedzieć, że  w przypadku Cuir Mauresque powiedzenie : "nieważne jak się zaczyna-ważne jak się kończy" nie jest pocieszające.
 Wierzę jednak w to, a nawet jestem prawie pewna, że na męskiej skórze mógłby pachnieć ładnie. Niestety sprawdzić nie mogę bo jedyny mężczyzna w domu uciekł powąchawszy moje kończyny, ale żeby nie było- najpierw chciał mnie ratować płynem do naczyń :]


Nuty: jaśmin przyprawy, styraks, kadzidło, piżmo, cywet, gałka muszkatołowa, drewno aloesowe,  cedr, cynamon, goździki, bursztyn, kminek, , skórki mandarynki, kwiat pomarańczy.

8 komentarzy:

  1. U la la ! Czyli takie typowy śmierdziel ??? :>
    a ma i piżmo i kadzidło i cynamon ... gdyby mnie było stać i nie znała Ciebie to pewnie brałabym w ciemno ;p
    a może tak pachną arabscy emeryci ? :>

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie znam. Choć recenzja, jak zwykle zresztą, przednia. :) Spis nut sugeruje moje klimaty [może poza piżmem, które wklepało Ci się dwa razy - chyba, że tak miało być.. Nigdy nie wiadomo, co tym niszowym perfumiarzom (i ich marketingowcom ;) ) przyjdzie do głowy]
    Ale skoro Ciebie mdli... Kusi i straszy. :)
    A mężczyznę ochlap bezpośrednio z próbki; a nuż na nim wyskoczy pięknot niesłychany (tylko wersji z Twojej skóry się bał)? ;))

    OdpowiedzUsuń
  3. Byłabym zapomniała: pocztę sprawdź. ;>

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie znam ale patrzac na nuty to glownie cywet go dyskawlifikuje;)cedr tez nie jest moim faworytem ale...czasami daje mu szanse:)

    OdpowiedzUsuń
  5. na początek chcę powiedzieć, że bardzo miło czyta się Pani blog... powiedziałbym, jak dla mnie, dużo rzeczowości i humoru:). I teraz tak trochę z innej beczki, mam mianowicie prośbę o skomentowanie zapachów Amouage, w szczególności Jubilation XXV men, jako że jest on ponoć bezwzględnie wyróżniającym się na tle pozostałych.I z takich łatwo dostępnych - Lalique/Encre Noire. Z góry dziękuje i pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  6. Wiedźmo i z mojej skóry i z fiolki,uciekał jak oparzony;d

    Hexxano ja durna,umyśliłam sobie że kupię cedrowy olejek ,sm pewnie będzie mi pięknie pachniał w domu,zapodałam do kominka ,zapaliłam świecę i...tego smrodu nie mogły znieść nawet moje koty. Sam cedr jest ohydny :/

    Panie Anonimowy bardzo dziękuję za miłe słowa:)
    Lalique Encre Noire nie mam akurat na stanie ale Jubilation mam,napiszę:)

    OdpowiedzUsuń
  7. A więc: list już przygotowany. Siedmiu próbków jutro do Ciebie wybędzie. :) I mam nadzieję, że żadne pocztowe dziwolągi ("nie wolno śmiać się z dziwolągów" ;) ) nie zrobią mu krzywdy.
    Buziak!

    OdpowiedzUsuń
  8. Az tak zle? Widze, ze zareagowalas tak jak ja na Santal de Mysore, czyli paw widac u kazdego inne ma oblicze ;) A ja bym sie dala za kawalek tego lutka pokroic bo uwielbiam :)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...