Jakiś czas temu, na jednym z przemiłych spotkań z takimi jak ja wielbicielkami zapachów miałam okazję powąchać Royal Oud, zapach ten tak mi się spodobał, że przy pierwszej nadarzającej się okazji zapolowałam na próbkę.
No i cóż rzec.... na mnie okazał się być najnormalniejszym w świecie , oudowym oudem. Zonk jak nie wiem co :/. A ja się ta cieszyłam że jest , że istnieje taki oud który zniesę i który mi się podoba.
No niestety na mnie oudy są zawsze paskudnym gabinetem dentystycznym z zamierzchłych czasów podstawówki, kiedy to jednorazowe były tylko igły i strzykawki a narzędzia sterylizowało się w brzydkim kanciastym i śmierdzącym piecyku.
Przez długi czas jest to dla mnie tylko i wyłącznie oud,wżera się w skórę, pali i dusi . Czekam cierpliwie na objawienie się grejpfruta, na kumkwat nie liczę, znam owoc- ale wcale mi skubaniec nie pachniał. Grejpfruta jednak nie uświadczam, pojawiają się za to zioła i przyprawy trudne jednak do zidentyfikowania, ale nie dziwi mnie to, bo wyobraźcie sobie że do wiadra z lizolem wlewacie rosół, albo zupę jarzynową. Czy wydaje się Wam że wdychając zapach takiej mieszanki ktokolwiek wyczai że znajduję się tam taka pyszna zupka? Nie, nie wyczai - w wiadrze będzie tylko lizol w dziwnym kolorze i konsystencji. O!
Nie chcę krzywdzić oudów, naprawdę, staram się , testuję ustrojstwo ale nie są mi one najwyraźniej przeznaczone, ale doceniam i nawet podziwiam , to , że można stworzyć takiego cudaka i to, że ktoś może tym pachnieć, a nie śmierdzieć tak jak ja.
Na koniec , czyli po wielu, wielu godzinach Royal Aoud znacznie łagodnieje i zostaje całkiem przyjemnym drewniaczkiem, ale czy warto znosić kilka godzin męki dla kilku minut względnej przyjemności? No i gdzie mam siedzieć, żeby przeczekać te parę godzin wrzasku oudu z mojej osoby ?
Tak sobie pomyślałam że buteleczki Montalowe to jest ciekawa sprawa, niby takie zwyczajne blaszaki ( swoją drogą idealne opakowanie na oudy ;P ), niczym dezodorant z kiosku ruchu, a zawleczka- jak w granacie- wskazuje na zawartość wybuchową ;))
Nie mogę jeszcze uwierzyć że to jest ten sam oud , no nie mogę....I niewiele więcej mogę o nim napisać.
Nuty:
oud (drzewo agarowe), grejpfrut, kumkwat - tak podaje Fragrantica, na stronie Quality w nutach występują jeszcze indyjskie przyprawy.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Skarbku, a testowałaś Arabian Diamond i/albo Aoud Gourmet Micallefa? Też mam za sobą traumatyczne przejścia z oudami, a te zapachy mogę nosić bez dyskomfortu, więc może by i Tobie podeszły?
OdpowiedzUsuńSkarbku, nie przejmuj się - nie tylko na Tobie to tak wypada...
OdpowiedzUsuńOud z owockami chyba nie może być dobry. ;>
OdpowiedzUsuńSkoro z agarami masz doświadczenia cokolwiek traumatyczne, może daj sobie na jakiś czas spokój? Po co się katować?
Olej je i zlej się Sienna Musk cy czym takim.. :)
sięgając po zapachy z Arabskich "półek" należy porzucić wszelkie nadzieje........to nie dla nosa Europejczyków niestety .....
OdpowiedzUsuńNo cóż, mnie podobają się zapachy, które innym nie. Uwielbiam lizol w Oudzie- a tu jest go bardzo dużo, może najwięcej z wąchanych przeze mnie montalowych Aoudów. nie wiem, czemu pociągają mnie zapachy odkażaczy, dentystów itp.
OdpowiedzUsuńDlatego zawsze rozczarowują mnie domieszki róży, kadzidła i czegokolwiek to tej sterylnej woni (choć nie wiem, jak pachnie absolut uda). Co do opakowań- jak pojemniki na lakier...no cóż, może zmienią?