Obnażyłam te włoskie cuda ,wszystkie na raz i pora aby wspomnieć o nich choć po parę słów, zanim się rozstaniemy na zawsze.
Trzeba przyznać im jedno, pośród ogromu trudnego do ogarnięcia przeróżnych woni które w moim odczuciu w pewnym stopniu zaczynają się powtarzać, mniej lub bardziej przypominać jakiś inny wcześniej poznany -twórcom zapachów Laboratorio Olfattivo udało się stworzyć coś czego nie było.
Alambar
Moim zdaniem najciekawszy. Ambrowy , ciepły i bogaty. W pierwszej chwili intensywność ambry lekko mnie zamroczyła, następnie rozpełzła się dookoła tracąc na intensywności a zyskując na urodzie Próbuję wczuć się co też w Alambarze piszczy, puszczam sobie wodze fantazji : wiejska spiżarnia uczyniona z kawałka sieni a w niej brytfanny przestygniętej szarlotki umiarkowanie słodkiej , z umiarkowaną ilością jabłek i umiarkowaną ilością cynamonu.
Ale nie szarlotka odzwierciedla zapach a powietrze w chłodnej spiżarni , gdzie od podłogi ciągnie chłodem po nogach, gdzie pachnie starymi rozeschłymi deskami prowadzącymi na strych, pokrytymi z lekka kurzem w miejscach gdzie stopa nie sięga, gdzie na każdego intruza spogląda z rogu pająk siedzący na pokaźnej pajęczynie a na drewnianych półkach stoją kamienne naczynia.
I Alambar pachnie mi taką właśnie spiżarnią ze szarlotką .To wyobrażenie jest mocno zaskakujące bo mani mi się obraz nader skromny i prosty, obraz właściwie prymitywnego na dzisiejsze czasy pomieszczenia i zapach placka,nie masowej szarlotki z 30 dekami proszku do pieczenia, cukru waniliowego i byle jakiej mąki za 20 zł/ kg, ale ciasta zrobionego z sercem , z jaj od kur biegających po podwórku , mąki z wora w sieni, masła ukręconego z mleka, z porannego udoju.Takie ciasto pachnie i smakuje inaczej, tymczasem Alambar pachnie niezwykle bogato, upojnie wręcz.Widać naprawdę piękno tkwi w prostocie.
Nuty: ambra, cynamon, kakao, bergamota, wanilia
Alkemi
Z Alkemi sprawa jest bardziej skomplikowana.Śliwkowo-paczulowe jest...ale, żeby nie było tak całkiem sztywno....mógłby się nazywać marzenie konesera....trunków,to na pewno tylko tak się zastanawiam-bo ja koneserem nie jestem czy czuję brandy,czy orzechówkę domowej roboty czy też może jednak śliwowicę. A może rum?
Zapach kołysze się i migoce jak alkohol w odstawionej przed momentem szklance, roztaczając wokół piękny, ostry zapach , który wydaje się zmieniać z minuty na minutę. I tak raz jest to paczula a za chwilę słodkie ylang ylang,w końcu zdaje się przeważać mirra i cedr.
A gdy koneser zaczyna trzeźwieć czytaj: gdy się zapach na nadgarstku pięknie uleży zaczyna się objawiać waniliowo-drewniana miękkość no i ambra-na końcu o dziwo ;)
Nuty: ylang-ylang, ambra, olibanum, paczula, mirra, drzewo cedrowe, drzewo kaszmirowe, wanilia, drzewo sandałowe
Daimiris
Tak mi smutno...chciałam alby Daimiris był cieplutki i miło zamszowy i kurczę ...nie jest, to raczej świeżo garbowana zesztywniała z zimna skóra w towarzystwie irysów. I Irysy mnie zawiodły. Są smętne jak uwiędnięta wiącha rzucona na wybejcowaną połyskliwą trumnę. Mnie nawet brak słów aby go opisać tak jestem rozczarowana, toż z całej czwórki w nim pokładałam największe nadzieje , no i masz babo, swoją intuicję :/ Mnie się on kojarzy z jednym , lekko makabrycznym obrazem...pogrzeb kogoś z Ochnika podczas wielkiej ulewy.Ot!
Tłumy zlanych deszczem skórzanych kurtek i płaszczy....ech nieważne ...
PS. Niech wszyscy pracownicy i udziałowcy spółki Ochnik żyją jak najdłużej!
Nuty: zamsz, skóra, irys, ambra
Cozumel
Wyczytałam (nie będę udawać że wiedziałam) , iż Cozumel to nazwa wyspy w Meksyku na której jako pierwsi zamieszkali Majowie i chyba właśnie życiem Majów inspirowany był ten zapach.
Cozumel jest zmienny jak stan magazynu w sklepie w Prl. (lubię takie porównania) .W jednej chwili maksymalnie zielono bazyliowy , w drugiej waniliowo słodki. Pachnie łysawym upalonym tatuśkiem, który w ramach odnawiania dawnych przyjaźni wyskoczył na imprezę w stylu lat 70- tych. I się przeliczył. Trochę dziwny jest, dymny, trochę gorzki, trochę słodki, trochę ambrowy, trochę drzewny i trochę kadzidlany...W jednej chwili zachwyca a w drugiej odrzuca...
A na koniec staje się tak słodko-drzewny, że aż łupie w zębach. Mnie otumania dusi i ogłupia, mam wrażenie że albo zaraz usnę albo zwymiotuję,abo przelecę się naked dookoła osiedla. Tylko nie wiem, czy będę mogła wybrać co się stanie czy stanie się to poza moją wolą i zadecyduje jakaś siła wyższa.
Chciałoby się więcej drzewa sandałowego, bo jest ładne, ale więcej ni ma...
Nuty: tytoń, konopie, drzewo sandałowe, drzewo cedrowe, bazylia, bergamota, olibanum, ambra, bób tonka
ps.
a Alambar to nazwa restauracji w Strasburgu ;p
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Nocna wena, co ??? :)
OdpowiedzUsuńMnie osobiście zaintrygował opis nr 2 :> to pewnie przez tą brandy ...i orzechówkę ... i rum :D
Oj serio serio ! Jak dla mnie to znasz już tak egzotyczne dla mnie zapachy, których ja na oczy nie widziałam, a gdzie to powąchać :D
OdpowiedzUsuńDzień dobry :****************************
Jak ja się cieszę, że na mnie Daimiris to właśnie mięciutki ambrowy zamszyk :) Bardzo mnie pozytywnie ten zapach zaskoczył i nie przypuszczałam, że w ogóle zamsz będzie na mnie tak pięknie leżał. Nuty skórzane z Dzinga to dla mnie prawdziwa trauma ;)
OdpowiedzUsuńZa to w Alkemi cały czas czuję intrygujące nuty zgaszonego w jabłeczniku peta :|
A ja Ci tego strasznie zazdroszczę Dominiko..dla odmiany mam zamiar znów popróbować Dzinga;)
OdpowiedzUsuń"pogrzeb kogoś z Ochnika"? A to się Wittchen ucieszy! ;)
OdpowiedzUsuńWstyd przyznać, ale gdyby nie Twój komentarz u mnie, prędko bym się tu nie zjawiła (tak to jest, jak się żyje od filmu do filmu :) ). Wybacz, proszę. :)
A z Daimiris skojarzenia mam podobne, choć przede wszystkim z racji irysa. Resztę poznaję systematycznie. :)
Chyba tego Cozumela spróbuję. Lubię dziwadła w lekko męskim stylu.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam