Zacznę od końca. Nie powalił mnie słynny "majtkozdzierca" i nie rozumiem zupełnie skąd się wzięła ta wielce wymowna nazwa.
Spodziewałam sie zapachu erotycznego, uwodzicielskiego, spodziewałam się że kolana mi zmiękną i spryskawszy swojego mężczyznę rzucę się na niego w szale namiętności :D Tymczasem ja czekałam z minuty na minutę coraz bardziej powątpiewając w magię MR :D Po czym kazałam mężczyźnie pójść i się umyć a sama zabrałam się za smażenie racuchów. Faktycznie ma moc skubaniec, bo nie lubię smażyć;)
Pierwsze nuty to "mydłości". Dokładnie i mydło i mdłości. Dziwny mdły zapach brudnych przepoconych ubrań , bielizny. Trochę zieleniny-majtki na krzaku. O! ewentualnie podrzędny, cichy burdelik.
Więc nie majtkozdzierca a stosy zdzieranych i rzucanych na podłogę dzień po dniu gaci. Wydzieliny i pot, pot i wydzieliny. Średnio higieniczna wizja, no ale cóż poradzę...
Poza zapachem wydzielin nie brak w Musc Ravageur słodyczy, dziwnej metalicznej , ot earl grey w blaszanym kubanie i stare zwietrzałe cynamonowe ciastko plus krew. Wyczuwam w nim również coś mącznego, przez to kojarzy mi się troszkę z Bois Farine L'Artisan.
MR nie jest dla mnie ani tajemniczy ani uwodzicielski . I nie jest zachętą ani prowokacją do miłosnych igraszek to raczej efekt "po", i to bardzo "po".
Wierzę, że jest masa ludu na których jest piękny ja niestety do tej grupy nie należę, ale nie jest mi z tego powodu jakoś szczególnie przykro;)
nuty:
wanilia, drewno gwajakowe, cedrowe, cynamon, bergamota, piżmo, lawenda, goździki, bób tonka.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Hmmm, może jak mi się uwidzi, żeby mąż przygotował obiad, spryskam się MR :) I dostanę racuchy :P
OdpowiedzUsuńSkrabek, baaaardzo lubię czytać Twoje recenzje :)
Cieszę się, i miło mi bardzo:)
OdpowiedzUsuńFaktycznie, przezacne to było. "O wpływie piżma na pragnienie smażenia w głębokim tłuszczu". ;) Ja bym się na taki kurs pisała. ;)
OdpowiedzUsuńBo i mną Majtkozdzierca (trzeba mieć przerost inwencji twórczej, by stworzyć perfumom taki pseudonim! ;) ) nie wstrząsnął: bo czy coś, co ma w nazwie piżmo - i to piżmo niszczące - może zachwycić?? Ja spasowałam. Ale przecież nie lubimy się z piżmem; wyjątek stanowią Opium (ale tylko edp; czystych perfum nie znam) i Musc Nomade.
A swoją drogą: zazdroszczę Ci, Skarbie: zawsze chciałam w trzech - czterech akapitach ująć myśl zwartą, jędrną, rzeczową i dowcipnie błyskotliwą. Tymczasem jajco. ;) Zawsze, zaglądając tu, wpadam w kompleks (z nutką zazdrości). ;) :)
Olejek z ubrań bezdomnego... :)
OdpowiedzUsuńJa tam czasami lubię te klimaty, więc mini pojemność mam.
Majtkozdzierca nie nazwe MR ale ma w sobie cos pierwotnego:D i kocham je nie tylko na swojej skorze-bez zadnych dodatkow:P
OdpowiedzUsuńSwietna recenzja,uwielbiam czytac Cie czytac!!!
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńDziękuję Wiedźmo:) No tak miało być z tym moim pisaniem.Nie jest to pisanie "fachowe" ,nie ma w nim znawstwa, ale jest po mojemu;)
OdpowiedzUsuńMarcinie a czemu tylko mini?
Hexxano dziękuję:)
Bo tylko czasami lubię te klimaty, więc pełnej flachy nie potrzebuję :)
OdpowiedzUsuńZnaczy mam mini pojemność MR.. Olejku z bezdomnego nie mam- jeszcze nie próbowałem uzyskiwać. ;P
Efekt "po", powiadasz? Noż wiedziałam, że jeszcze ktoś to musi poczuć! :]
OdpowiedzUsuńDokładnie to samo pisałam półtorej roku temu. Dokładnie! Tylko bardziej dosadnie to ujęłam. :D
A fe !!! Aleś skutecznie mi obrzydziła ten zapach ! nawet nie chcę wąchać na żywo ! :>
OdpowiedzUsuńSabb, ja chciałam jeszcze dosadniej ale mi głupio było takie rzeczy pisać jakie mi chodziły po głowie ;p
OdpowiedzUsuńTo by się wówczas bardziej nadało na Odorowy blog Marcina:D
Marta czemuż to? Nie chcesz powąchać wydzielinek?;D
Ostatnio u Cię same makabreski - a to truposz dentysty, a to gacie zaśmiardłe, ciekawam, co będzie dalej;)
OdpowiedzUsuńSkad Pani przyszlo do glowy, ze ravageur znaczy majtkozdzierca ????? Kto tak przetlumaczyl to slowo ?
OdpowiedzUsuńNigdzie nie napisałam że Ravageur znaczy "majtkozdzierca". Jest tak nazywany na pewnym forum . I tyle.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:]
Niestety, ale pierwsze zdanie wprowadza w blad. Wiem, ze nasz stosunek do zapachow jest czysto subiektywny i kazdy blog jest subiektywny, ale szkoda, ze wiekszosc blogow zadawala sie ferowaniem opinii i czasami zniechecaniem ewentualnych milosnikow. Oczywiscie warto przedstawiac negatywna opinie, ale bez ostatecznych wyrokow, raczej w sposob otwarty, tak, zeby pogadac, podyskutowac, wymienic zdania, porownac co wychodzi na jednej skorze, a na innej nie... Pozdrawiam rowniez.
OdpowiedzUsuńMilosniczka perfum, tych ladnych i milych i tych czasami drazniacych
Blogów na których Musc Ravageur jest wychwalany pod niebiosa jest wystarczająco dużo. Ja na swoim wyrażam moją własną opinię, absolutnie subiektywną, nikogo nie zachęcam ani nie zniechęcam.I nie uważam aby zapadały tu jakiekolwiek "wyroki", no chyba że na moją własną kieszeń;}
OdpowiedzUsuńA porównania i dyskusję się odbywają , a jakże.
I jeszcze jedno chciałam napisać.... nie wydaje mi się aby mój blog można było wsadzić do jednego worka z innymi -pełnymi wiedzy i fachowości .
No ale nie będę się przekomarzać;) Pani tak odbiera ten wpis,ten blog i ok, mnie to nie przeszkadza :)
ps. drażnię i ja zapachem, częściej jednak domowników i otoczenie niż siebie.
Nie jestem milosniczka Musc Ravageur i nie o te perfumy mi chodzi, ale raczej o skutek opinii np "Ales mi skutecznie obrzydzila ten zapach..."
OdpowiedzUsuńNatomiast, bez zadnych podtekstow, szanuje Pani chec podzielenia sie miloscia do zapachow, do perfum.
Pozdrawiam
Myślę, że u większości osób które przeczytały/przeczytają tę moją opinię wzbudziłam raczej ciekawość. Wszak odbiór zapachu jest sprawą indywidualną, i chyba każdy kto lubi perfumy,zapachy o tym wie:)
OdpowiedzUsuńProszę się nie nie martwić , F. Malle na pewno przeze mnie nie zbiednieje ;D ;D
Jeśli miałabym tworzyć tutaj reklamę każdego zapachu jaki wpada mi w ręce, to ta pisanina nie miałaby dla mnie żadnego sensu.