Piper Nigrum. Fajny zapach na przeziębienie;) Bije po nosie czymś w typie Inhalolu z gigantyczną ilością pieprzu. Od wdychania aż swędzi w gardle a jak człowieka męczy to o to właśnie chodzi, żeby sobie po kasłać.Wiem co mówię,wczoraj były inhalacje a dziś Piper Nigrum no i wsjo rawno w zasadzie czym się człowiek sztacha ,efekt podobny;)
Ja się nawet nie będę rozdrabniać i tworzyć tutaj jakieś historie co tam w otwarciu,co jak się rozwinie itd.
W zasadzie jeśli pominąć nasycenie zapachu, to cały czas pachnie tak samo.
Morze przypraw, ziół jakowychś przykryło, zgniotło, stłamsiło obecność żywicy ambry i drzewnych nut. Niby są a nie ma. Poza przeważającą ilością pieprzu i mięty wyczuć da się koper, mirrę, oregano i trochę igliwia.
Pomysł fajny, ale chyba trochę przekombinowany. Dlatego wąchać z nadgarstka mogę i nawet nie bez przyjemności ale spryskać się globalnie i pachnieć tak pół dnia nie daję rady. Męczy mnie i przytłacza .
Może na męskiej skórze pachnie przystępniej, nie wiem...
Mam jednak paskudny obraz mężczyzny jaki mi się jawi gdy myślę o Piper . Facet ma gdzieś ta z sześćdziesiątkę, na rzadkim owłosieniu pół litra brylantyny między nienaturalnie białymi zębami śmiga porządnie już zżuta guma, koszulę ma w kolorze tzw oczojebnym -tak żeby go było widać, za ciasne dżinsy-tak żeby go było widać i glansowane 3 godziny buty z czubkami. A młode znacząco obnażone dziewczę które w mojej wyobraźni wychynęło zza niego to bynajmniej nie jest jego córką ;) Satyr jak w mordę strzelił. Ot i wkradło się odrobinkę erotyki;))
Nuty zapachowe:
koper, dziki anyż, dziki koper, mięta pieprzowa, cytrusy, echa drzew iglastych i liściastych, czarny pieprz, oregano, gałka muszkatołowa, żywica elemi, żywica olibanowa, petit grain, liście goździka, morski rozmaryn, przyprawy, ambra, styraks, żywica benzoesowa, balsam Peru, mirra, cedr atlantycki i nuty drzewne
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Chciałaś Czarnego Pieprzu, to go masz! ;) Na mnie maleńkie ambrzątko i jakieś ziołodrzewa są przez chwilę wyczuwalne.
OdpowiedzUsuńA ten facet.. (rety, ale wizja, hihihi) - no wypisz-wymaluj moja "tabakiera". ;)
Villoresi w ogóle tworzy jakieś powykręcane perfumy: może nie do końca złe, ale bardzo jednowymiarowe i o mętnym stopniu oryginalności. Choć dizajn flaszek kapitalny (gdyby tylko zawartość im dorównywała, byłyby ozdobą każdej kolekcji :) ).
Tyż prawda...no tabakiera prawie,jak się porządnie "sztachnęłam to dobrze kręciło w nosie;)
OdpowiedzUsuńIncensi chciałabym jeszcze poznać....
Jak się czujesz?
OdpowiedzUsuńO, Wiedźma mnie ubiegła. Flakony wymiatają, szczególnie te białe - szronione. Ale zawartość... Nie wymiata. A nawet jeśli wymiata, to nie pozytywnie bynajmniej.
OdpowiedzUsuńPiper Nigrum to killer. Pamiętam, jak zapaskudził mi wszystkie blotery trzymane w wachlarzyku. W rezultacie wszystko waliło miętą.
Hmmm czyli jednym słowem ...zapach Ci się kojarzy z gawędziarzem-erotomanem rodem z oddziału geriatrycznego ??? :>
OdpowiedzUsuńO ile dobrze pamiętam, to na mnie był po prostu lekko pieprzny... Ale mam sklerozę, mogę zatem konfabulować ;)
OdpowiedzUsuńMasz racje, i niech sie dziadki opryskuja ;) Musze Cie zmartwic, bo Incensi jeszcze gorszy...
OdpowiedzUsuń