Z recenzjami L'Artisanów sprawa jest taka że po aplikacji nie należy się ociągać z przelewaniem doznań na klawiaturę, czy też jak czasem mi się zdarza najpierw na papier. Bo choć uroda wielu z nich jest godna peanów to trwałość tej urodzie nie dorównuje. Chciałoby się niektóre zatrzymać dłużej, niekiedy posuwam się do serii uczynków na ciele mających tę trwałość przedłużyć i raczej z marnym rezultatem. Nawet oszczędne wywąchiwanie z nadgarstków , przedramion i wszystkich innych miejsc w które jestem w stanie skierować nos nie pomaga. Zapach uparcie ulatuje i znika nie pozwoliwszy się nawet nacieszyć.Szkoda....
Dziś na szybkie wrażenia, wbrew mało przychylnej aurze za oknem zaaplikowałam Havana Vanille.
Nie umiem się dopatrywać w tym zapachu żadnych historii, nie umiem stworzyć żadnego obrazka. Havany nie ma, kubańczyka z cygarem w zębach też nie. Jest za to wanilia w ilości rozsądnej i taka sama ilość pomarańczowego kwiecia, tak subtelna że trzeba naprawdę uważać żeby nie przeoczyć momentu kiedy tę kwiatowość czuć;) Całość kojarzy mi się raczej ze średnio słodkim ciasteczkiem z kropelką rumu.
Kiedy przestałam sobie wmawiać że jest to zapach waniliowy, nosu memu ukazało się coś z lekka przykurzonego co pewnikiem tabaką być miało, maluśko jednak tej tabaki, oj maluśko. I ta tabaka właśnie stłumiła słodycz i kwiecię, sprawiając że zapach stał się stępiony , to mniej więcej takie wrażenie jak gdyby wąchać Havana Vanille przez słomkę do napojów, zmęczyć się idzie od takiego wąchania....ale jest przyjemnie, naprawdę przyjemnie.
Baza jest świetna, fasola tonka, piżmo, wanilia, ciepłe jak lato w tropikach- powinny trwać i trwać i niechby już sobie były takie delikatne, byle były, cieszyły nos i koiły, no bo przecież nikt się po takich nutach nie spodziewa dzikich doznań .Tymczasem zbliża się ich koniec... ulatują , najdłużej zostawiwszy na skórze zakurzoną laskę wanilii.
Nuty:
nuta głowy: rum, mandarynka, pomarańcza, goździki
nuta serca: suszone owoce, narcyz, róża, liście tabaki
nuta bazy: wanilia, fasola tonka, balsamy (benzoes, tolu ), wetiwer, nuty piżmowe
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
U mnie też Kubańczyka nie było. A tak go szukałam...
OdpowiedzUsuńFaktycznie mało hawańska ta Hawana [ciekawe spostrzeżenie, bo na Kubie nigdy nie byłam, więc skąd mogę wiedzieć? ;) ], tzn. rumu za mało, tytoniu prawie wcale nie ma.
OdpowiedzUsuńMiłe pachnidełko, delikatne słodkie, dość "przejrzyste". Rety, ile razy już tak było! Bezpieczna nuda. :/
No to współczuję. :( Bierze jakieś leki?
OdpowiedzUsuń