Ponieważ jest to pierwszy zapach Penhaligon's o jakim piszę na blogu, wspomnę na wstępie, że flaszka Penhaligon's była jedną z pierwszych niszowych jakie miałam, od kliku lat jestem niezmiennie zauroczona tymi fikuśnymi buteleczkami , a zapachy mimo, że nie mam jakiegoś szczególnie uwielbianego-miło się testuje :)
Pierwsze chwile z Amaranthine to głównie jaśmin, słabo rozwinięte zielonkawo-kremowe pąki mokre od porannej rosy, i właściwie chłodne w odbiorze.
Imaginuję sobie chłodny letni poranek i czekam na ocieplenie.Przychodzi ono dosyć szybko, niedługo później czuję, że zapach jaśminu potęguje się, i mam wrażenie że siedzę z nosem w solidnych gabarytów krzaku, oblepionym dosłownie tym wonnym białym kwieciem. Objawia mi się również cieniutka smużka kolendry i dwa smętne goździki, ot , taka nadzieja , że nie będzie tylko słodko, zanurzam sie w krzaku ponownie i tym razem po nosie smyra mnie szorstka bananowa skórka, można powiedzieć, że nie tylkow kfc-jest dobrze;]
A z nadzieją to wiecie-różnie bywa, można mieć lub nie i tak czy tak być zaskoczonym.
Ale ja, człowiek z natury nastawiony na "nie", bo wolę być mile zaskoczona , niż niemile rozczarowana, byłam przygotowana na to, że jednak słodziasznie będzie do końca.
No i jest , wprawdzie bogactwo kwiecia jest tutaj zróżnicowane i nie jednostajne w jednej chwili bowiem Amaranthine wydaje się pachnieć białymi dusznymi kwiatami, w drugiej ciemnieje zapachem róży, mieni się frezją, mętnieje słodkim mlekiem, ale w zasadzie pozostaje kwiatowym bukietem do końca, na którym ów bukiet przycupnął sobie na sympatycznej słodkiej piżmowej bazie, z której nie wyjrzała ani na chwilę sympatyczna fasolka tonka. W finale-finału czuję w Amaranthine moją ulubioną herbatę jaśminową.Słowo daję :))
Ponoć jest to jeden z najśmielszych zapachów Penhaligon's - ze wskazaniem do stosowania w łóżku w chwilach najbardziej intymnych....hm.... jeśli tak, to chyba w oczekiwaniu na wizytę lekarza, to w pewnym sensie też jest intymne ....
Nuty zapachowe:
nuta głowy: frezja, liść bananowca, kolendra, kardamon
nuta serca: egipski jaśmin, ylang - ylang, goździk, kwiat pomarańczy, goździki, róża
nuta bazy: piżmo, drzewo sandałowe, herbata, piżmo, tonka, wanilia, skondensowane mleko
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
No i mamy rozwiązanie niekompatybilności naszych gustów. Nie znoszę herbaty jaśminowej! :)
OdpowiedzUsuńSabb a Ty Aliena nie lubisz? :>
OdpowiedzUsuńHyhy! Nie znoszę! :ppp
OdpowiedzUsuńJaśmin na mnie zmienia się w jakąś całkowitą urynę : (
OdpowiedzUsuńKonia z rzędem temu, kto stworzy zapach oparty na jaśminie, a na mojej skórze nie wyjdzie ta fizjologia :D
Co ja bym dała,żeby móc poznać choć połowę zapachów, które nam tutaj serwujesz :)))
OdpowiedzUsuńLubisz herbatę jaśminową? Dawaj pyska! ;))
OdpowiedzUsuńPodobno najintymniejszy kontakt lekarz-pacjent mamy z ginekologami i dentystami (co w sumie zajeżdża freudyzmem ;) ), ale Amarantine jakoś bardziej pasuje mi do gabinetu prestiżowej psychoterapeutki (to koniecznie jest kobieta!). :)
W każdym razie "do łóżka" jakoś nie bardzo, tu się zgodzę.