10.08.2011

Sarrah Jessica Parker, Covet

Nie wiem co prawda ile Sarrah miała udziału w tworzeniu Covet , ale takoż stoi na butli, no to niechaj będzie.
Czemu piszę o Covet a nie na przykład o Lovely albo Lovely Collection ( swoją drogą również ciekawym trio) Ano po kilku testach doszłam do wniosku, że jest to ewenement wśród "perfum gwiazd" a nawet można powiedzieć - oryginał. Nie zalatuje bowiem banałem, nie jest klonem niczego innego i co najciekawsze na nic jakiekolwiek skojarzenia z Parker, a już na pewno nie można się po Covet spodziewać, że tworzy  zapachowe odzienie dla odtwarzanej przez Nią roli Carrie Bradshaw.
Początek to głównie geranium i odrobina cytryny, przy czym nie odważę się napisać że jest on cytrusowy, to tylko odrobina lekkości  i figlarny świder pośród obfitości ziół wszelakich, podeschłych znacznie i trzeszczących w garści. Wrażenie mam że im więcej ścisnę te suche witki tym więcej nasion się osypie i tym silniejszy będzie zapach, ale ponieważ to tylko moje wyobrażenie, to intensywność niestety się nie zmienia, no chyba, że w drugą stronę ;)
Pośród tych zielonych jest i suchutka wonna lawenda, ze smutnym już przywiędłym kwieciem, schła ona w niezwykle sprzyjających warunkach, na słońcu  ( no nie w Polsce oczywiście ;]  )i nie zaznawszy suszarni w Covet sie znalazła...
W towarzystwie tej obfitości zielarsko-aptecznej znalazła się również czekolada stworzywszy  niezwykle oryginalny dodatek do tej kompozycji.
To jest moment gdy  Covet pachnie mi którąś z czekolad, może  Cote D'or... ciemna z nadzieniem cytrynowo-imbirowym....
Nie jest tej czekolady na tyle aby móc powiedzieć że zapach jest słodki, czekoladowa woń splata się z zapachem lawendy i ziół, mam wrażenie że wonie wzajemnie próbują się pożreć,toteż cały czas jest niespokojnie i intrygująco. W finale też jest ciekawie, czuję delikatny zapach drewna, odrobinę piżma i leciutką gorycz wetiweru.
Do końca sprawia wrażenie nieco szorstkiego... podoba mi się :)

Nuty:
głowy: geranium , cytryna, czekolada, lawenda
serca: magnolia, konwalia, wiciokrzew
bazy: piżmo, ambra, drewno tekowe, wetiwer, drewno kaszmirowe


5 komentarzy:

  1. ooo ...dobrze to ujęłaś. Też mi się zawsze wydawało, gdy wąchałam te wszystkie zapachy "gwiazd",że gdzieś już to czułam, że to coś mało skomplikowanego, oryginalnego ...no szału nie ma ;p ...a tu niespodzianka :)

    OdpowiedzUsuń
  2. miałam wersję Covet, ale fioletową. nie przemówiła do mnie. jedyne perfum gwiazdy jakie lubię to Kate Moss Vintage i Vintage Muse, te drugie nawet bardziej.

    OdpowiedzUsuń
  3. Covet In bloom - no nie dziwię się , nijak się ma do zielonego Covet, kwiatki sratki... mówiąc brzydko..

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie znam żadnego zapachu od SJP, do tej pory myślałam, ze nie ma potrzeby się wysilać.
    W ogóle: ona grała w czymś poza Seksem w wielkim mieście? Kojarzę ją tylko z tej jednej roli. :)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...