26.09.2011

Lorenzo Villoresi, Incensi

Doszłam ostatnio do odkrywczego wniosku, że w życiu nie nadrobię pisania na tyle aby móc skrobać o względnie nowych zapachach, wiecznie będę babrać się w starociach, dzieje się bowiem tak że jak tylko sięgnę po coś "nowego" to ogarnia mnie sumienny wyrzut wobec "starego" i odkładam. I biorę ten wyrzut... i takoż znowu dziś - Incensi, włazi mi w dłonie dosłownie i naprasza się...
I tak ze 4 dni pod rząd aplikuję go w różne miejsca, żeby móc wydobyć coś więcej niż do głowy mi przychodzi. I marzę o tym, że za kolejnym razem nie spaskudzi się tak niewiadomojak . No ale cóż... nie takie Incensi  incensi , jak je malują niestety,  więc skoro się już tak naprasza skoro tak już chce wrócić do szuflady, na wieki wieków enter, to niechże będzie.
Zwiastun, pierwsza smuga, całkiem do rzeczy, myślę sobie : no jest Incensi, fajowo więc.. i czekam na rozwój wydarzeń. Ale nie kadzidło jest tutaj prowodyrem, początek to raczej mega wielki kosz przypraw wszelakich z imbirem cynamonem i pieprzem na czele peletonu , tuż za początkiem żywiczna chmura.
Zapach prędziutko rozprzestrzenia się , ujawniając i przepuszczając na czoło coraz to inny składnik. W jednej chwili nazwałabym go przyprawowym, w kolejnej drzewnym , bo i drzewności mu nie brak,  po chwili znów wysładza się i robi się dziwnie mdląco mydlany. W głębi  , pośrodku peletonu siedzi sobie kadzidło, lichutkie , oj niemrawe ... i wtopiłby ten, który postawiłby na kadzidło, nie znajduje się ono nawet na ostatnim miejscu na podium.
Może dotarłoby do mety gdzieś na końcu , gdyby nie fakt, że gdzieś pośrodku trasy niemalże wszystkich "zawodników" porwali kosmici. Do mety dopełzła żywica, jest jednak tak sponiewierana, że nie wiadomo która plus trochę mydlin.
Kończąc tę bajkę dodam że Incensi trochę przypomina mi Messe de Minuit. Z tym, że Messe jest lepsze i trwalsze mimo, że to przecież Etro, a nie dane mi było dotąd poznać żadnego długodystansowca tej marki.
Incensi to nie jest zapach zły, nie jest brzydki, ale jest okropnie nietrwały no i w moim odczuciu wcale nie jest incensi.

Nuty:
głowy: nuty zielone, żywica elemi, galbanum, jabłko, cytryna, bergamotka
serca: cynamon, olejek labdanum (czystek), imbir, mimoza, pieprz
bazy: żywica benzoesowa, kadzidło, mirra, styraks, balsam Tolu, opoponaks, sandałowiec

11 komentarzy:

  1. A ja się cieszę, że odkopujesz takie starocie, bo inaczej nawet bym o nich nie słyszała:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Pierwsze słyszę o nim ...ale to pewnie żadna nowość dla Ciebie :D

    OdpowiedzUsuń
  3. W wszystkim się zgadzam. Jest mało incensi a zdecydowanie bardziej bois-epice ;-) Ale jednak on i Messe de Minuit to absolutnie dwa różne zapachy. Moim zdaniem.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ty powinnaś książkę o tych pachnidłach napisać. Robisz to z takim wdziękiem że samo czytanie sprawia przyjemność. :) Chciałabym poczuć ten zapach, musi być interesujący. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ha! A jednak mydło też jest...
    Ja strasznie żałuję, ze na mnie jest tak bardzo mydlany, Może on i nie szczególnie Incensi, ale mimo to rokował świetnie.

    OdpowiedzUsuń
  6. Właśnie sobie pomyślałam, że Incensi to świetny dowód na to, że zapach jednocześnie może być siekierą jak się patrzy oraz bardzo niedosłowny (w duchu swym). ;)
    Podobny do MdM? Nie wpadłabym na to. :)

    Co do babrania w starociach: przy obecnym nasyceniu rynku nowościami niemożliwe jest ogarnięcie ich wszystkich (ani nawet większości) w sposób rzetelny i recenzencko przyzwoity [więcej, niż jeden "całościowy" test, przy różnej pogodzie, samopoczuciu etc.].
    Poza tym, jeśli wszyscy będą rzucać się na nowinki, komu przypadnie rola odkrywcy perełek? ;> Trzeba się poświęcić, aby się wyróżnić. ;))

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie, nie, Wiedźmo, nie napisałam że Messe jest podobne , tylko że przypomina mi trochę, klimat podobny acz w Inceni mocno "cieniej"
    Wiedźmo ja nie wiem czy to, że kilkukrotnie testuję zanim napiszę, wystarcza aby nazwać moje pisanie recenzencko przyzwoitym, myślę że nie.Ot spójrz chociażby na język jakim ja się posługuję, myślę że mój sposób pisania może nawet niektórym wydawać się nie do przyjęcia. Ale ja tak lubię, raczej lekko podchodzę do tematu.I nie stawiam się w szeregu z innymi,lepszymi blogami o tej tematyce.
    O jakimkolwiek wyróżnianiu się też nie ma mowy - nie mam parcia po prostu, co widać chyba?

    Ale myślę ,że jest dużo osób które odczuwają podobnie jak ja, i trafia do nich to co piszę, mimo że mało to poetyckie...

    OdpowiedzUsuń
  8. Widać, żem chora. Nie tylko teks mówiony trudno do mnie dociera; pisany także. ;) Dzięki za przywołanie do porządku. :)
    Hmm, nie mam zamiaru nikogo i niczego oceniać, nie chciałam też wytknąć Ci (ni komukolwiek) "braku rzetelności". Zwyczajnie przeniosłam własną normę na ogół, zakładając, że przecież "KAŻDY tak musi"! ;)) Natomiast ze zdaniem nt. Twojego sposobu wypowiedzi nie mogę się zgodzić. To Twój - i tylko i wyłącznie Twój - interes, w jaki sposób przemieniasz myśli w zdania; nikomu nic do tego. Równie dobrze można zarzucać Dorocie Masłowskiej niechlujność językową a Wisławie Szymborskiej, że jej wiersze są zbyt staroświeckie. Widzisz, że podobne "zarzuty" są totalnie pozbawione sensu? :) A skądinąd (skądinąd? ;) ) wiem, że Twój styl jest miodny, lekki, zabawny i raczej niewielu przeszkadza. :D
    Nie masz parcia i to też jest fajne. Dlaczego masz przymuszać się do pisania?

    A właśnie że jest poetyckie! :P Wiesz, że przed drugą światową szopki noworoczne tworzyli Tuwim ze Słonimskim? ;) A Teatrzyk Zielona Gęś to co?
    I choć są to teksty typowo satyryczna pokazują, jak lekkość i poezja potrafią ładnie się dopełnić.

    Chyba potraktowałam Twoją odpowiedź zbyt osobiście... Jestem chora, jak nic. :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Wiedźmo, myślę że to ja,ja jestem chora;)
    Na upartego mogę przyznać, że na mój sposób piszę rzetelnie, bo nie upiększam tego co piękne nie jest w moim odczuciu , ani też odwrotnie- piszę jak czuję.
    Ale też nie odebrałam tego co napisałaś jako ocenę , ani wytykanie czegokolwiek, absolutnie,(dlaczemu Ty w ogóle tak pomyślałaś;> ) chciałam tylko podkreślić/wyjaśnić
    (bo blog nie ma już,albo na razie opisu),jak podchodzę do... tego wszystkiego;) Ale to chyba nie jest odpowiednie miejsce na takie prywatne wynurzenia, to sobie daruję rozwinięcie tematu;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Czemu pomyślałam? Sama nie wiem. :) Gadam jak potłuczona. ;)
    Ale spoko, rozumiem. Dobrze, ze już sobie wyjaśniłyśmy. Co do odpowiedniego miejsca.. jeśli chcesz pogadać czy coś, to masz moje mejle, znasz nr telefonu. Tak że jeśli odczujesz potrzebę, to wiesz.. :)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...