Byłam i jestem mocno zdziwiona zarówno zapachem jak i swoim odbiorem Eau Premiere.Już tłumaczę czemu.
Otóż klasyczną Piątka to dla mnie najstraszliwszy koszmar na świecie i śmierdziel nad śmierdziele,wiem..niezbyt elegancko to brzmi,ale Chanel No 5 to była od zawsze moja największa zapachowa trauma.I dziwna sprawa bo Eau Premiere ma w zasadzie ten sam skład a o dziwo podoba mi się.Muszę odszczekać moje wcześniejsze stwierdzenie że Chanel nigdy w życiu a jeśli już to będzie dla mnie oczywisty znak że nadeszła późna starość;p
Cóż....szybko ta późna starość nadeszła.....
Eau Premiere to bowiem bardzo bardzo mocno odświeżona Piątka klasyczna,przemieszane proporcje składników stworzyły nową kompozycję,która mimo iż pozostaje całkowicie w klimacie dawnej to daje się nosić i o dziwo nosi się całkiem przyjemnie.Szaleńczy miks perfumowego didżeja objawił inne,bardziej przystępne oblicze Piątki.Aldehydy w obfitym kwieciu wyłaniają się na pierwszy plan,lekka mydlaność została zachowana,natomiast jest jej znacznie mniej niż w klasyku,efekt jest taki że Eau Premiere kojarzy się z zapachem czystości nie będąc migrenogennym-jak "stara" wersja;)
Mocno wyczuwam ylang-ylang oraz jaśmin-ale w granicach rozsądku,bo o ile jaśmin bardzo lubię to w dużych ilościach mimo całego swojego piękna potrafi być bardzo męczący (za przykład niech no tu stanie AnaisAnais Cacharel).gładkości nadaje wanilia a wspólczesnego charakteru drzewne nuty.
Fajnie wyważone proporcje powodują iż jest to zapach niezwykle przestrzenny,świetlisty,lekki,niezwykle zmysłowy i kobiecy.
Jakby stworzony dla ambitnej i inteligentnej perfekcjonistki;) I tak jak kiedyś,w szalonych latach dwudziestych "starobabcina" Piątka stała się perfumiarskim hitem -tak dziś takim hitem Chanel może stać się jej odmłodzona wersja.
Nuty zapachowe: neroli, ylang - ylang, aldehydy ,absolut róży, absolut jaśminu , drzewo sandałowe, wanilia burbońska, wetiwer
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Yhm ...masz rację ! tradycyjne Chanel 5 to śmierdziel :D ja zrobiłam ten błąd,że w Sephorze zamiast najpierw powąchać później psiknąć, to zrobiłam na odwrót i wtedy to nawet P. nie chciał obok mnie iść ;p a ja myślałam,że będę pachniała tak elitarnie :DDD
OdpowiedzUsuńI jaśminu też nie lubię w dużych ilościach :D ale tą wersję Chanel wyniucham przy najbliższej okazji :D
OdpowiedzUsuńAle poniuchać to można za darmo :DDD
OdpowiedzUsuńHmmm, może się odważę i obwącham przy okazji, choć i ja awersję mam do "starej" piątki, więc ciężko się będzie przemóc;)
OdpowiedzUsuńMasz rację w sprawie jaśminu - jego nadmiar jest okropnie męczący:)
no ciekawa jestem tej wersji, bo klasyka tez nie znosze... nawet moja mama ktora kiedys go kochala, teraz nie moze zniesc tego zapachu. ale jak sobie przypomne kto w Chanel gustuje to mi sie niedobrze znow robi brrrr
OdpowiedzUsuńDla mnie też ta "Klasyczna" piątka to śmierdziel nad śmierdziele,mi to ona śmiercią śmierdzi:P
OdpowiedzUsuń