30.06.2010

Norma Kamali,Incense

Scary Door Pictures, Images and PhotosOswajałam ten zapach ,koniecznie chciałam się przekonać co też w nim takiego jest że budzi u niektórych ludzi takie emocje i pragnienie posiadania....Nie było to łatwe , bo znieść Incense na łapie było bardzo ciężko a diabelstwo trwałe  i nie chciało ulecieć w niebyt...
Przede wszystkim ja nie nazwałabym Incense zapachem. To woń tak ciężka i odstręczająca że trudno mi uwierzyć iż są to perfumy...
Spodziewałam się kadzidła a dostałam podstarzały,wielki  żywiczny zaciek na starej śliwie a do tego odrobinę świeżej żywicy z dopiero ściętej sosny. Równie uroczo mogłaby pachnieć resztka soku owocowego  odkryta w piwnicznej niszy( ;p )  po 10-ciu latach od czasu jak po raz ostatni dolano go do herbaty.
Wiem co mówię- znalazłam kiedyś taki stary słoik, a że dzieckiem byłam ciekawym, to wiecie.....;p
   To co czuję nosząc na sobie Incense  - w ilości naprawdę oszczędnej, to jakiś perfumiarski  ponury ryk wściekłości, złości, obłąkania czy cholerka wie czego, to wielkie mroczne pogorzelisko  po zbiorowym stosie, może pani Norma wściekła się na szanownego małżonka i chciała go wykończyć zapachem;) I mogłoby się jej udać gdyby  szanowny małżonek  nie był muzułmaninem a delikatnym i "miętkim" Anglikiem w typie Edgara Lintona z Wichrowych Wzgórz ;)
Krótko mówiąc Incense nie pachnie ani kadzidłem , ani też niczym z aktualnym terminem ważności, tak fajne nuty zapachowe i lipa .Za dużo tego,  za bardzo się autorka rozszalała i wyszedł paskudny dziwoląg... Nie pojmuję  o co tu chodzi i co to w ogóle ma być (???).

Gdyby były tańsze kupiłabym teściowej:)


Nuty zapachowe: żywica sosnowa, żywica kopal , galbanum, mirra,  opoponaks, kadzidło świerkowe, kmin, cynamon, kardamon, pieprz,labdanum, drzewo sandałowe, żywica elemi.

26.06.2010

Serge Lutens,Bois de Violette

Rok czekała próbka w ciemnej szufladzie. Dziś wywlokłam i doznałam dzikiej radości. Jak powszechnie wiadomo fiołkowe zapachy były kiedyś moim numerem jeden,  nawet zostawiłam sobie jedne fiołkowe;)
Oczekiwałam fiołka a co dostałam? Dostałam  niemal wierną kopię Feminite du Bois  :o
Jestem w cięzkim szoku, albo nos płata mi figla albo skóra, bo  i w Aziyade Parfum d'Empire  wyczułam klona FdB albo coś się z tym zapachem w próbce stało i może nie powinnam o nim pisać.Jeżeli jednak we flaszce pachnie tak samo jak w mojej próbce- to ja poproszę całą flachę,a najlepiej dwie i Aziyade też :D
Przepiękny jest, faktycznie cokolwiek fiołkowy. Ale nie jest to tak oczywisty fiołkowy zapach jak na przykład Verte Violette L'Artisan czy Violetta di Parma .
Tutaj fiołka można się co najwyżej domyślać. Fiołek jest maleńkim bukiecikiem rzuconym na furę pachnącego drewna...
Znawcą nie jestem, ale  nawet mój niewprawny nos  ale czuje tu rękę tego samego "stwórcy " Christophera Sheldrake'a. ( Uczę się uczę, nie tylko wącham )
Czuję tą samą kwaskową  nutę, tę samą miękkość,  minimalną słodycz ...I żadne tam wydzieliny czy inne takie...cielesność jest (lubię to słowo) ale zupełnie czysta i wyjątkowo zmysłowa.
Mnie trudno jest ubrać w słowa to co czuję wąchając Bois de Violette i Feminite du Bois....jak już kiedyś pisałam, mam trudności z pisaniem o zapachem które bardzo lubię...

Nuty zapachowe: drzewo cedrowe, liście fiołka, nuty kwiatowe

25.06.2010

Satelite,Padparadscha

Skoro już pachnę ,to skrobnę coś.....
Napiszę ,że nazwa pochodzi od bardzo rzadkiego szafiru  to mało odkrywcze jest dla każdego kto zna Padparadschę, a ja piszę o tym bo nie rozumiem czemu akurat tak się nazywa, chodzi o kolor czy co? Szafir to taki wesoły kamień jest a zapach choć  piękny to trudno go nazwać wesołym.
Aż głupio użyć mi takiego porównania, ale...czuję zapach ostygłego popieliska w prowizorycznej wędzarni samoróbce ( takie są najlepsze) i jałowcówki . Coś tu się działo....ale gdy w nie dmuchniesz, nie zostanie nic poza kawałkiem niedopalonego drewna , trochę smutny to widok i taka też jest Padparadscha , nostalgiczna i cicha...nie zmienia się , nie ewoluuje , tylko trwa, otula ciepłym pieprzno- drewnianym  zapachem i powoduje jakiś dziwny smutek. Przypomina mi  Kyoto i Tumulte, z tą różnicą , że one są żywsze , ostrzejsze i bardziej ziołowe.
I to dziwne jest  bo imaginowałam sobie , że skoro w Padpie jest pieprz -to będzie ostro...no i nie jest, pieprz oczywiście czuję od początku ale zmieniło się moje wyobrażenie o pieprzu w perfumach .
Kiedyś tak głupio myślałam, że jak powącham perfumy z pieprzem w składzie to będzie mnie kręcić w nosie, a tymczasem nic ale też pierwszy raz czuję pieprz tak intensywnie ;) I dziwne jest, że mam Kyoto a nie mam Padpy mimo, że to ona układa się ładniej na mojej skórze.
Wydaje mi się, że najbardziej nadaje się dla permanentnych optymistów, w ponurakach bowiem może potęgować smętne nastroje. Ja - istota niesamowicie zmienna , o 10.00 radosna , o 11.00 smętna jak zmoknięty psi ogon, pachnąc Padparadschą popadam w melancholię.
Chcę usiąść w kartoflisku i upiec sobie kartofla, nie ziemniaka a kartofla właśnie...

PS. Padparadscha według mojego nosa nie ma nic wspólnego z Coze

Nuty zapachowe: pieprz, jałowiec, cedr, drzewo sandałowe, piżmo, ambra

Costes,Costes

 Powiem szczerze, że spodziewałam się czegoś więcej po tym zapachu, chociaż sama właściwie nie wiem czego. Patrząc na butelkę oczekiwałam, że zawartość rzeczywiście będzie mroczna, gorąca i tajemnicza .Wszędzie wyczytać można że inspirowany jest paryskim hotelem Costes podążam więc w tym kierunku.To stosunkowo "młody" hotel a  Costes pachnie tak jakoś tradycyjnie...czystością i sterylnością  pachnie, maglem pachnie, gorącym żelazkiem,wielokrotnie praną i krochmaloną pościelą.
To całkiem przyjemny aczkolwiek wcale nie perfumowy zapach i słabiutki jeśli chodzi o intensywność, trzyma się nadgarstka i ani myśli zostawiać za sobą jakikolwiek "ogon".
Na mnie pachnie tak , jakbym wysmarowała się kremem penaten...:o
Gdybym miała zasugerować się nutami to zastanawiałbym się nad tym czy przypadkiem atomizerek nie został podmieniony-ale wiem, że to niemożliwe więc...w moim odczuciu nijak się ma to co czytam poniżej do tego co czuje mój nos...jak się uprę to mogę sobie właściwie wszystko wyobrazić i samej sobie wmówić że jest i kolendra i biały pieprz i róża i lawenda-lawendę akurat czuję, ale nijak nie jestem w stanie wyczuć , że tam jest kadzidło.... Oszukaństwo, normalnie oszukaństwo ;D



Nuty zapachowe: liście laurowe, kolendra, biały pieprz, róża, kadzidło, lawenda, nuty drzewne, piżmo.

24.06.2010

Dolce&Gabbana, Anthology :L'Imperatice

Wylazłam z niszy rozprostować zbolałe gnatki ;) Nie żebym jakoś cierpiała siedząc tam, ale tak raz na jakiś czas pasuje rzucić skwarka na ziemniaczki ;) (nie lubię skwarów ;p)
Dzisiejszym skwarkiem będzie Cesarzowa..jak to dumnie brzmi.... a tymczasem mam pod nosem prosty słodko-owocowy "zapaszek" .
I o dziwo jest to ponoć unisex, no nieee, ja nie trzymam się twardo podziałów na męskie i damskie, sama zresztą "męskich" używam , ale faceta pachnącego L'Imperatice bym po prostu nie zniosła, myślę że nawet gej nie chciałby tak  pachnieć.
Jakby powiedziała taka jedna znajoma" to wprost niemożliwe jest". Ano niemożliwe....do zniesienia. Co innego kobieta....i myślę że zwolenniczki się znajdą szczególnie teraz letnią porą, gdyż L'Imperatice gładko wpisuje się w obraz  tłocznego miejskiego deptaka ;) Mnie ta owocowa słodycz początkowa skojarzyła się z wyrośniętymi  soczystymi papierówkami, choć w nutach stoi jak byk:melon i kiwi. No w każdym razie owocki są... i  różowy fiołek...aż się boję że za chwile się okaże są fiołki czerwone i żółte..;D
Piżmo? może, może....póki co nie czuję nic prócz słodkich owocków.
Jawi mi się wyrośnięta nastolatka w pasiastych podkolanówkach , siedzi sobie na wysokim murku , macha nogami, żuje gumę i raz po raz wypuszcza z dziubka wielgachnego balona, balon pęka i przykleja się do rumianych policzków, dziewczyna sprawnie macha językiem i za chwilę znów pojawia się wielki balon, i znowu, i znowu......
Nie wiem jak jest u Was, ale mnie mdli gdy za długo żuję gumę;)



Nuty zapachowe: melon, kiwi, różowy fiołek, piżmo

23.06.2010

Serge Lutens,Ambre Sultan

Nie mam pomysłu co o nim napisać....to zacznę od końca. Po tak intensywnym początku spodziewałam się większej trwałości a tymczasem Ambre Sultan wejście ma mocne i migiem znika...Po godzinie muszę niemal wciskać nos w przedramię żeby cokolwiek poczuć. Na dłużej pozostaje jeno smużka czegoś mdląco gorzkiego.  Ambrę lubię  dopóki nie pomyślę skąd się ona bierze...także czasem bezmyślność się przydaje;p Ale  pomimo tego, że lubię -tego zapachu który pojawia się na początku długo bym nie zniosła.
Pierwsza myśl  jaka przebiegła mi przez głowę to syrop ziołowy, gęsty lepki gorzkawy  i ciemny. Druga myśl , myśl  pijoka...toż to świeżo nalana do szklanicy whiskey prosto z dębowej beki , czuję drewno i żywicę...jeśli będę się sztachać dłużej to bez wątpienia jutro będę miała kaca...a mieć kaca nie napiwszy się nawet łyczka? O nieee, co prawda ze względów ekonomicznych jest to nawet praktyczne ale sensu to w tym nie ma ;)
Orientem zajeżdża to fakt ,ale to taki jarmarczny orient, nie że w stylu kadzidełek ( celowo piszę kadzidełek,bo tak się niektórym kojarzy orient i kadzidło) , to taki orient w którym cywilizacja jest bardziej w świadomości niż mentalności ludzi, gdzie chodzi się w narodowych połyskliwych i bogato wyglądających  kubrakach po zwyczajnym pełnym różności tureckim  targu (choć ponoć inspirowany marokańskim bursztynem) , gdzie przeplatają się zapachy przypraw,  kuchni pod gołym niebem i orientalnych olejków. I  Sułtan łazi po jarmarku,nie wiadomo po co, a jego odzienie chłonie te przemieszane wonie. Miesza się bogactwo z czymś zwyczajnym..Na koniec dnia chleje whiskey i pada...No co? Sułtan też człowiek;p


Nuty: kolendra, ambra, oregano, liść laurowy, mirt, arcydzięgiel (korzeń), sandałowiec, paczula, benzoina, wanilia.

22.06.2010

Serge Lutens,Chypre Rouge

 Doszłam dziś do wniosku ,że jak będę się tak spisywać jak ostatnio to nie zdążę napisać wszystkiego co chcę,nawet przyjąwszy wariant że będę żyła długo :D
Zrobiłam rewolucję w próbkach ,wyrzuciłam to co zamieniło się w podejrzanej gęstości ciecz ,tudzież w galaretkę (to chyba była naprawdę wiekowa próbka) i znalazłam biedniusią jeśli chodzi o gabaryty ale na pewno szczelną próbeczkę  Chypre Rouge.
No i o Chypre Rouge dziś będzie:)
Ja się nie doszukałam ani Anuschkowego Czerwonego Kapturka ani Sabbathowego  ciemnego lasu.
Może dlatego że u mnie las inny ;D
 U mnie to słoneczny las, pełen słodkich skarbów .....a co tam , dawno nie ściemniałam to pójdę tą drogą :D
Elfy urządziły sobie ucztę z leśnych skarbów na zwalonym pniu drzewa , jest trochę słodko, trochę bardziej słodko, maksymalnie słodko, załóżmy że Czerwony Kaptur jednak tamtędy przemaszerował  i zgubił żelki które złośliwie niósł babci wiedząc, że babcia od miesiąca czeka na naprawę sztucznej szczęki.
Elfy te żelki znalazły i międlą je zagryzając leśnymi jagodami i zapijając miodem. Jedzą tak niechlujnie, że zewsząd zaczynają nadlatywać pszczoły . Nazrywały więc sosnowych gałęzi i oganiają się od pszczół machając nimi we wszystkie strony.
Ze względu na tymianek chyba miałam skojarzenie z apteką , początkowo czułam też bejcowane drewno, takie jak w starej aptece pod dębami, lipami czy czymś tam, ale rozeszła się ta bejcowa woń zanim siadłam do pisania.
W ogóle to dziwny jest to zapach bo jak już się rozwinie to trudno konkretnie i jednoznacznie stwierdzić czym pachnie,tak krótko, no nie da się po prostu...co chwilę pachnie inaczej, niby las....ale jakiś taki inny,nie dosłowny, przestaje być owocowo słodki i staje się ciepło słodki, miękki. jeśli to faktycznie jest szypr to ja chyba lubię szypry :D
Podczas zapoznawania się z Chypre Rouge trzeba zupełnie zmienić taktykę, użyć go raz to zdecydowanie za mało,żeby móc stwierdzić czy się podoba czy też nie.To on oswaja człowieka a nie na odwrót...
A żelki lubię:)

Nuty zapachowe:
nuta głowy: tymianek, sosnowe igły
nuta serca: miód, wosk pszczeli, jaśmin, żelki
nuta bazy: paczula, mech, ambra, piżmo, wanilia

9.06.2010

Parfumerie Generale, Private Collection Un Crime Exotique

Un Crime Exotique są przepełnione różnego rodzaju smakami. I słowo"przepełnione" nie jest tu wcale przypadkowo czy z braku innego.One po prostu kipią ogromem zapachu.Początkowo skojarzyły mi się ze słodkim gryczanym ciasteczkiem,potem z ciasteczkiem piernikowym, czy też cynamonowym  a na koniec po prostu a ciasteczkiem zapijanym  anyżową herbatą ;)
Święta blisko, zamykam oczy i od razu widzę objedzoną rodzinę siedzącą za stołem uginającym się pod stosami różnorakich świątecznych wypieków.Święta lubię ale bez tej pompy i obżarstwa. Nie neguję swoistego rodzaju urody Un Crime, ale lubię umiar a tutaj jakoś go zabrakło.
Toż to zapach dla Eskimosa , bez wątpienia rozgrzałby każdego po czubek zmarzniętego nosa i okoliczne nosy też;) No i ta egzotyka....niby klimat świąteczno znajomy ale wpasowuje się również w wizję tłumu opalonych długonogich Tahitanek;)
Jednym słowem zapach wszechstronny, co kto chce;) 
Zanim go poznałam wyobrażałam sobie że będzie w klimacie Royal Muska a tymczasem
przypomina mi trochę Parfum Sacre Carona, może ten klimat,tak samo ciężki i bogaty: idziesz ulicą, czujesz samą siebie i masz wrażenie, że tachasz ze sobą co najmniej z kilo złota.
Nie można nazwać go banalnym czy tandetnym,wprost przeciwnie-jest to niewątpliwie piękny  zapach ,bogaty , intensywny  i pełen różnorakich skojarzeń .Warto było poznać, ot choćby po to, aby mieć świadomość jak mało się wie o zapachach ;)





Nuty zapachowe: chiński osmantus, piernik, herbata, cynamon, anyż gwiazdkowy, absolut mate, cukier waniliowy, drzewo sandałowe

5.06.2010

Givenchy,Organza ;Organza Indecence

Organza

Dla marteniczki

Klasyczny kiler. Diabelsko trwały. Pachnie rozgrzanymi słońcem białymi kwiatami z dużą ilością jaśminu i mdląco słodką gardenią.
Miałam pewną wizję tego zapachu ale jako że piszę dla Marty która zanabyła sobie sporą flaszeczkę nie posunę się do napisania co też chodzi mi po głowie.
Globalnie rzecz biorąc to wielki bogato obrośnięty kwiatowy ogród w upalny dzień, niestety w taki dzień nawet najpiękniejsze kwiaty mogą w nadmiarze znużyć. Dlatego umiar zdecydowanie wskazany.
Ja niestety nie wyczułam ani drzewa sandałowego ani cedru ani ambry, na mnie Organza to kwiaty od początku do końca, a nawet dłużej. Z czasem tylko trochę łagodnieje i staje się łagodniejsza, budyniowo-pudrowa.  Jako dodatek do ogromu kwiatów występuje coś gorzkiego, nie jestem pewna czy podążam w dobrym kierunku ale to chyba to coś powoduje że Organza bardzo przypomina mi Terracottę Guerlain,  absolutnie identyczna ceglana nuta.
Może być zapachem seksownym, ale pod jednym warunkiem: Kobieta która go nosi powinna zwrócić szczególną uwagę  na swój strój, musi być elegancko, minimalistycznie i z klasą . Tylko wtedy uda się wydobyć urodę Organzy. A więc żadnych pępków na wierzchu, stringów wystających nad spodniami/spódnicą, żadnych papuzich barw odrapanych paznokci i białych kozaczków. Inaczej wyjdzie tandeta.


Nuty zapachowe:  bergamotka, kwiat pomarańczy, gardenia, gałka muszkatołowa, wiciokrzew, tuberoza, ylang-ylang, jaśmin, wanilia, ambra, drzewo sandałowe, cedr


Organza Indecence  

A Indecence to już całkiem inna bajka, według mnie jeden z najładniejszych zapachów Givenchy i oczywiście wycofany:(  Drzewno- przyprawowy, ze sporą ilością paczuli, z paczulą u mnie jest o tyle dziwnie ,że nie w każdych perfumach pachnie mi ładnie.A tutaj jest cudnie. Przyprawowość podkreśla odrobina acz wyczuwalna ilość cynamonu. Spod pięknego drewienka wychyla się łagodnie odrobina wanilii .
Niesamowicie ciepła i przytulna z jednej strony łagodna i bezpieczna  z drugiej zaś niezwykle (muszę użyć tego wyświechtanego i nie robiącego już na nikim wrażenia słowa) seksowna. Nietypowy to zapach gdy wziąć pod obstrzał półki w perfumeriach.
Skojarzę sobie z czymś innym , a jakże...w moim odczuciu to ciut słodsza wersja Nature Millenaire YR
Takie korzenno-pierniczkowo-drzewne klimaty to ja nawet lubię. Ale chyba nie będę się zabijać o flaszeczkę, póki co zadowalam się miniaturą;)


 
 Nuty zapachowe:  cynamon i inne przyprawy, paczula, drzewo jacaranda, śliwka, wanilia, piżmo, ambra
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...