Organza
Dla marteniczki
Klasyczny kiler. Diabelsko trwały. Pachnie rozgrzanymi słońcem białymi kwiatami z dużą ilością jaśminu i mdląco słodką gardenią.
Miałam pewną wizję tego zapachu ale jako że piszę dla Marty która zanabyła sobie sporą flaszeczkę nie posunę się do napisania co też chodzi mi po głowie.
Globalnie rzecz biorąc to wielki bogato obrośnięty kwiatowy ogród w upalny dzień, niestety w taki dzień nawet najpiękniejsze kwiaty mogą w nadmiarze znużyć. Dlatego umiar zdecydowanie wskazany.
Ja niestety nie wyczułam ani drzewa sandałowego ani cedru ani ambry, na mnie Organza to kwiaty od początku do końca, a nawet dłużej. Z czasem tylko trochę łagodnieje i staje się łagodniejsza, budyniowo-pudrowa. Jako dodatek do ogromu kwiatów występuje coś gorzkiego, nie jestem pewna czy podążam w dobrym kierunku ale to chyba to coś powoduje że Organza bardzo przypomina mi Terracottę Guerlain, absolutnie identyczna ceglana nuta.
Może być zapachem seksownym, ale pod jednym warunkiem: Kobieta która go nosi powinna zwrócić szczególną uwagę na swój strój, musi być elegancko, minimalistycznie i z klasą . Tylko wtedy uda się wydobyć urodę Organzy. A więc żadnych pępków na wierzchu, stringów wystających nad spodniami/spódnicą, żadnych papuzich barw odrapanych paznokci i białych kozaczków. Inaczej wyjdzie tandeta.
Nuty zapachowe: bergamotka, kwiat pomarańczy, gardenia, gałka muszkatołowa, wiciokrzew, tuberoza, ylang-ylang, jaśmin, wanilia, ambra, drzewo sandałowe, cedr
Organza Indecence
A Indecence to już całkiem inna bajka, według mnie jeden z najładniejszych zapachów Givenchy i oczywiście wycofany:( Drzewno- przyprawowy, ze sporą ilością paczuli, z paczulą u mnie jest o tyle dziwnie ,że nie w każdych perfumach pachnie mi ładnie.A tutaj jest cudnie. Przyprawowość podkreśla odrobina acz wyczuwalna ilość cynamonu. Spod pięknego drewienka wychyla się łagodnie odrobina wanilii .
Niesamowicie ciepła i przytulna z jednej strony łagodna i bezpieczna z drugiej zaś niezwykle (muszę użyć tego wyświechtanego i nie robiącego już na nikim wrażenia słowa) seksowna. Nietypowy to zapach gdy wziąć pod obstrzał półki w perfumeriach.
Skojarzę sobie z czymś innym , a jakże...w moim odczuciu to ciut słodsza wersja Nature Millenaire YR
Takie korzenno-pierniczkowo-drzewne klimaty to ja nawet lubię. Ale chyba nie będę się zabijać o flaszeczkę, póki co zadowalam się miniaturą;)
Nuty zapachowe: cynamon i inne przyprawy, paczula, drzewo jacaranda, śliwka, wanilia, piżmo, ambra
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Dziękuję :*** a teraz zrób grzecznie "edytuj" i wpisz to co faktycznie miałaś zamiar napisać o tym zapachu- ja się nie pogniewam :D obiecuję przy tym,że jeśli Pan Bóg da i się spotkamy to się tym nie wypafnę :D
OdpowiedzUsuń:* Niee ,zapomnę zaraz o tym co pomyślałam;p
OdpowiedzUsuńWięc wychodzi na to, że Organza to na polskim rynku zapach mocno kontrowersyjny. Hmm, ciekawe... ;) Choć rzeczywiście, potrafi dać ostro po nosie (i po głowie - ryzyko migren). I faktycznie, moje zapachowe kochanie pasuje tylko do osób z klasą albo naturalnych - by nie rzec, że naturalistycznych. ;) Zapach wredny. Szkoda, że nie miałam okazji poznać odmiany Indecence. Też pewnie przypadłaby mi go gustu...
OdpowiedzUsuńAha! Skarbku, jestem w trakcie namierzania (a nawet okrążania) celu, czyli mojego kumpla-informatyka. Mam nadzieję, że nie będzie zbytnio marudził, kiedy go posadzę do kodu html mojego bloga. :)
Wiedźmo z Podgórza - to, co napisałaś o sadzaniu przed kodem HTML skojarzyło mi się ze sceną z Matrixa, w której chłopak przed monitorem mówi, że już nie widzi cyferek, tylko blondynki, brunetki... ;)
OdpowiedzUsuńDo OI zabieram się od dawna. To jedna z bardziej ciekawych moich znajomości perfumeryjnych. Klasyczna jest tak dalece mi obca, że poza pierwsze testy nie wyjdzie.
W kwestii lutków, oczywiście, że lubię. Przecież piszę o sobie, że jestem zadeklarowaną lutownicą. Moje ulubione to Santal de Mysore, Chergui, Serge Noire. Więcej ulubieńców na rodzinnej fotografii tu:
http://1.bp.blogspot.com/_Ud7HDdfhJDs/SnKxLU0jWAI/AAAAAAAAClU/UDY8q2-X3tA/s1600-h/4.+Lutki.JPG
A to jest zdjęcie po pozbyciu się chyba z siedmiu lutkowych flakonów.
Powiedzmy, że było zbyt wiele zapachów, które zachwycały bardziej.
OdpowiedzUsuńAle żadnego z nich nie opyliłam tak po prostu. wszystkie poszły w dobre, zaprzyjaźnione ręce Wizażanek. W sumie do niektórych tęsknię... Ale ileż można mieć flaszek? :]