Dziś robię sobie prawdziwą przyjemność i pachnę Ambre Gris. Nie jestem pewna tego co napiszę, ale biorąc pod uwagę jak mało popularny jest to zapach i słabo dostępny chyba uznam go za niszowy. Nie jest zdominowany przez ambrę, ale to właśnie ambra rządzi , sprawiając, że zapach jest miło przytulny i otulający i taki...szlachetny. Mówi się coś takiego , że milsza ciału koszula niźli.......ale Ambre Gris jest milusim delikatnym jak mgiełka przydużym sweterkiem założonym na gołe ciało, grzeje i pieści ciało, dostarczając przyjemnych doznań.
Początkowo pachnie słodko i lekko odurzająco podejrzewam,że za sprawą tuberozy, albo nieśmiertelnika, ale pewności nie mam bo nie mam bladego pojęcia jak pachnie nieśmiertelnik, jego kwiatowość nie jest przytłaczająca-piszę o tym bo mnie zwykle zniechęca nadmiar kwiateczków w perfumach.
W nutach nie ma żadnego drewna, chyba że skamuflowane gdzie w "nutach leśnych", bo o ile niczego typowego dla lasu nie wyczuwam o tyle znajomych nut drewna czuję sporo. I jest to drewno niezwykłej urody.Poza tym mirra, sporo mirry gęstej i aromatycznej.
Chyba fajniej byłoby pisać o Ambre Gris nie próbując rozmieniać go na drobne, bez analizowania czym pachnie najpierw a czym później.Wszystkie nuty tworzą bowiem idealną ,cudnie skomponowaną całość. Mimo, że jest adresowany do kobiet, uważam , że z powodzeniem mogą go nosić panowie, no przynajmniej Ci którym wystarcza testosteronu aby być męskimi i nie mają ciśnienia alby zlewać się tylko i wyłącznie tym na czym jak byk wykaligrafowano literki: for men albo pour homme.. ;) Bardzo elegancki i oryginalny nieprzekombinowany grzecznie orientalny jest to zapach.
Gdyby można go było wszędzie powąchać, kupić to podejrzewam, że byłby niezwykle popularny.
Nie jest podobny do niczego co można dostać w sieciowych perfumeriach. chciałam jeszcze napisać , że nie rozumiem czemu go tam nie ma, ale w zasadzie rozumiem,więc nie napiszę.
Doszłam do wniosku, iż łatwiej pisać mi o tych zapachach, które podobają mi się mniej...albo wcale nawet.
Nuty zapachowe:cynamon, czerwona jagoda, mirra, nieśmiertelnik, tuberoza, nuty leśne, piżmo, styraks, ambra
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
hmm kurcze paczę paczę i połowę tego co ty opisujesz nie znam :P ot np. ten flakon zapachu jest mi zupełnie ale to zupełnie obco brzmiący :D skąd ty bierzesz takie mało znane pachnidła ?
OdpowiedzUsuńaha a ja se myślę kurcze skąd ta kobieta takie wody bierze :O no bo niektórych to nie ma w naszych perfumeriach typu Sephora a tu takie machlojki :P
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńA ja, ciemniak, nie rozumiem:/ Dlaczego, dlaczego, dlaczego nie mogę sobie pójść do perfumerii i choć wąchnąć taki cud? Bo z opisu sądząc, wąchnęłabym z przyjemnością:)
OdpowiedzUsuńBuuu:/
OdpowiedzUsuńDobrze, że choć dzięki Tobie wiem, że takie cuda istnieją i jak pachną:) Mogę zabłysnąć wiedzą teoretyczną:) I nie tylko, bo wiesz, że poznałam i praktycznie dzięki Tobie wiele zapachów, za co Ci jestem wdzięczna niewymownie:*
Ależ opis! :) Skarbku, czy ta czerwona jagoda to takaż porzeczka jest, czy inne cholerstwo? Bo jeśli tak, to mam ciężki orzech do zgryzienia... :)
OdpowiedzUsuńNapisałaś " łatwiej pisać mi o tych zapachach, które podobają mi się mniej...albo wcale nawet" - hehe, skąd ja to znam? Ileż to się trzeba nabiedzić, żeby silne pozytywne emocje ubrać w słowa! ;)
No właśnie nie wiem jak to rozumieć,to nie porzeczka a raczej borówka leśna,brusznica się chyba nazywa,no chyba,że chodzi o coś jeszcze innego.
OdpowiedzUsuńTeraz co do Fahrenheit Absolute,fajny jest podoba mi się,nie będę porównywać do klasyka,jest inny po prostu,a mój TŻ wielbiciel Fahrenheita nie bardzo chce się przekonać do Absolute..sama lubię się raz na jakiś czas psiknąć;) Piękny jest.
Nie mogę z tymi komentarzami....:(
Podobno tak jest, że fanów klasycznego Fahrenheita trudno namówić do bliższej znajomości z "wydaniem poprawionym" (wierni są, ja widać :) ). A co do moich komentarzy, to podobno wina błędu w kodzie HTML; albo naprawię, albo zmieniam image bloga. Trudno się mówi...
OdpowiedzUsuńWiedźmo wyczytałam,że pachniesz Aziyade,pięknie pachniesz,właśnie wczoraj popadłam w absolutny zachwyt:D
OdpowiedzUsuńjak tam jest cynamon to pewnie by mi sie podobal:)
OdpowiedzUsuńW czym, Czarna Aniu? O Szarej Ambrze Skarbek napisała w swojej notce, a w mojej "Azjadzie" jest - przyczajony gdzieś w środku.
OdpowiedzUsuńA dziękuję, dziękuję za komplement odnośnie mojej woni. :) I - ależ mam mroczne skojarzenia! O nich jutro u mnie. :)
Ale w Ambre Gris ta ambra jest taka całkiem inna ,niezwierzęca zupełnie.
OdpowiedzUsuńAziyade mroczne? kurcze to będzie ciekawe,ja mam pikantno-seksualne skojarzenia;) Tylko jak mam o tym napisać?;pp
Kiedy i u mnie jest erotycznie! Mrocznie i erotycznie zarazem. :) Podpowiedź: był kiedyś taki szwedzki zespół black metalowy...
OdpowiedzUsuńAaaa czyli podobnie;) a ten zespół....czyżby Sabathon;>
OdpowiedzUsuńNiee, Sabathon nadal istnieje. ;)
OdpowiedzUsuńTo nie wiem:D Tiamat,Bathory?
OdpowiedzUsuńByłam Wiedźmo,widziałam ,że Twój komentarz się dodał,klikam jak szalona i nie mogę strona się przeładowuje i nic....Może faktycznie coś z tym kodem,bo w ustawienia--->komentarze---> itd pewnie już wymaglowałaś na wszystkie sposoby,nosz kurczę,pechowo....:(
OdpowiedzUsuń