Czas zacząć rozgramiać Kilianowe próbeczki;)
A taste of Heaven (Absitnhe Verte)
Lawendowy absynt.To czuję przede wszystkim,początkowo dosyć mocno ziołowy i jednocześnie mdląco słodki.Po zaaplikowaniu w zgięcie łokcia byłam zszokowana jego intensywnością i bałam się,że nie dam rady tego znieść,ale nie,po kilku minutach ostre nuty ustępują i zapach łagodnieje a jak już złagodnieje to robi się całkiem sympatyczny.Początkowo czuć głównie lawendę,po jakimś czasie daje się wyodrębnić poszczególne składniki ,ja wyczuwam geranium i kwiat pomarańczy .Jak już się umości i rozgości prym wiodą paczula,wanilia i lawenda.
Chwilami mam jakieś medyczne skojarzenia,kiedyś podobnie pachniał lekarz który zszedł do przyszpitalnej przychodni prosto z oddziału no i nie wiem czy pachniał sobą tzn perfumami czy pachniał po prostu szpitalem.Dziwne skojarzenie bo Absinthe Verte w sumie nie pachnie szpitalem,niemniej coś tam jest na rzeczy.Z jednej strony jak już ujdą mocno zielne nuty to wydaje się być zapachem ciepłym z drugiej jednak bije od niego jakiś chłód,podejrzewam ,że to sprawka lawendy,kilkukrotnie próbowałam bowiem zaprzyjaźnić się,no dobra,przynajmniej zakumplować z zapachami lawendowymi i nic kurczę z tego nie wyszło. Nic nie szkodzi,bo (muszę wspomnieć o cenie,no po prostu muszę) pachnieć lawendą z 50 mililitrowej buteleczki wartej 850 zł byłoby w moim przypadku głupotą rozrzutnością ,marnotrawstwem i wszystkim innym temu podobnym.
Odbieram go jako typowo męski zapach,aczkolwiek mogę nosić i nie czuję się podduszana;)
Nuty: bergamotka, absynt, lawenda, geranium , róża, kwiat pomarańczy, wanilia, tonka, sosjura olejkodajna, paczula, mech dębowy
Straight to Heaven( White Cristal)
A White Cristal( wygodniej mi nazywać go Straight to Heaven )To bajka zupełnie inna ,ale mam wrażenie ,że nie całkiem mi obca;)
Podoba mi się najbardziej z poznanych dotychczas sześciu zapach ,ba -jest cudowny,może nie w ten sposób co woda z Lichenia,ale po swojemu i wcale nie mniej.Według mojego szalonego nosa zaczyna się rumem i gałką muszkatołową,a potem zmierza w stronę delikatnej ale charakternej łagodności.Dotąd wytrawne zapachy nie wzbudzały we mnie tak pozytywnych odczuć ,a tutaj ta wytrawność jest tak ujmująca,że trudno przestać się wwąchiwać.Trudno też o nim pisać i analizować poszczególne nutki.Nie ma w składzie kadzidła,a ja je czuję ,widocznie tworzy je taka właśnie kompozycja nuciana.Czuję też paczulę i ambrę i resztę pewnie czuję ,tak pięknie połączoną ,że trudną do wyłuskania.Jest krystaliczny i w jego przypadku jestem nawet w stanie zrozumieć podwójną nazwę.
Sklasyfikowany jest jako drzewno-orientalny,ja bym jednak zastanowiła się nad tym orientem...Drzewny owszem,nawet bardzo,ciepły i przejmujący powiedziałabym nawet,że seksowny,chociaż ostatnio jest to słowo którego zdecydowanie się nadużywa.W przypadku White Cristal nadużyciem to nie będzie.Jest w nim jakaś tajemnica,której pomimo wielkich starań nie da się odkryć.I jest to przejmujące doznanie.
Mówiąc o bajce pachnącej znajomo miałam na myśli fakt ,że początkowe nuty przywołały skojarzenie Straight to Heaven z Ouarzazate Comme des Garcons i odrobinę z Zagorskiem.
To tylko cząstkowe podobieństwo bo Ouarzazate nie wzbudzały we mnie tylu pozytywnych emocji;)
Jestem szczęśliwą posiadaczką 7,5 ml refilka.Oszczędzam go jak tylko się da;)
No i znaczków nastawiałam a konkretów nie ma.No nic,trudno,nie potrafię....
Nuty zapachowe: suszone owoce jaśmin, gałka muszkatołowa ,rum, cedr, paczula, szara ambra, wanilia
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
No i się wydało :D produkujesz ekskluzywne perfumy :DDDDDD takiej to dobrze :D
OdpowiedzUsuńswoją drogą ...ciekawe czy ktoś by chciał pachnieć szpitalnym zapachem :D
Nie przepadam za lawendą, ale ta jakaś bezcenna, więc może i pachnie inaczej, niż ta lawenda, którą znam;)
OdpowiedzUsuńCharakterna łagodność - hmmm, brzmi interesująco:)
Zwróciłam, zwróciłam i tak se myślę właśnie, z jaką to perfumiarską szyszką zetknął mnie los;)
OdpowiedzUsuńSkarbiątko, dodałam Cię u mnie do polecanych blogów i naprawdę szczerze cieszę się, że Twój blog powstał. Bardzo mi jest bliski Twój sposób pisania o perfumach i (nie gniewaj się za to stwierdzenie) czasem czytając to, co piszesz mam wrażenie, jak gdybym czytała siebie.
OdpowiedzUsuńObiecuję zamęczać cię komentarzami.;-)))
A na razie owszem, Absynt Kiliana jest mi obcy jak obce ciało w bucie, zaś StH... Sama wiesz. I tez nie wiem, skąd pomysł, że to zapach orientalny.